Recenzje

Porównałem platformy streamingowe przez pryzmat kilkunastu kryteriów. Cóż, zwycięzcą jest…

platformy streamingowe

… klient! Chyba jeszcze nigdy jak w tym roku nie było aż tak dużego wyboru i możliwości. Coraz bardziej platformy stramingowe oceniamy nie tylko przez pryzmat treści, ale też funkcjonalności serwisów. Jaką platformę z filmami i serialami wybrać obecnie?

Najlepiej – wszystkie. Co jednak oznacza niemały wydatek. Warto więc spojrzeć na to, co proponują poszczególne w zakresie ceny, treści, funkcjonalności, pakietów czy innych elementów wpływających na ogólną atrakcyjność.

Rok 2025 przynosi prawdziwy urodzaj platform streamingowych. Jeszcze kilka lat temu wybór sprowadzał się głównie do Netflixa i może jednej konkurencyjnej usługi, a dziś rynek VOD w Polsce pęka w szwach. Porównanie platform streamingowych 2025 pokazuje, że do liderów dołączyły nowe serwisy, a widzowie mają dylemat, gdzie oglądać seriale i filmy online. Od globalnych gigantów po lokalne biblioteki – każdy kusi oryginalnymi treściami, unikalnymi funkcjami i promocjami cenowymi.

Testowałem (i to jak! – cieszę się, że rodzina miała do tego cierpliwość) największe serwisy streamingowe dostępne na naszym rynku: Netflix, HBO Max (obecnie Max), Disney+, Amazon Prime Video czy Apple TV+, ale też rzut oka na mniejszych graczy i polskie platformy (Player, Polsat Box Go, Canal+ Online, TVP VOD, SkyShowtime i inne). Co wybrać w 2025 roku, gdy każdy serwis kusi czymś innym?

Netflix – niekwestionowany król streamingu

Netflix to wciąż synonim streamingu i pierwsza nazwa, jaka przychodzi do głowy, gdy mówimy o oglądaniu seriali online. W Polsce serwis ten działa od 2016 roku i zbudował imponującą pozycję. Według badań Gemius/PBI w połowie 2024 r. Netflix miesięcznie odwiedzało ok. 10 milionów polskich użytkowników – to mniej więcej 1/3 wszystkich internautów w kraju! Nie dziwi więc, że na Netflix przypada około połowa całego czasu, jaki Polacy spędzają na platformach VOD. Lider jest jeden i od lat nic nie zagraża jego dominacji.

Oferta i wrażenia z Netflixa

Moje doświadczenia z Netflixem na przestrzeni lat są bardzo bogate – to platforma, z której korzystam najdłużej i do której najczęściej wracam. Biblioteka treści Netflixa jest przeogromna i różnorodna. Mamy tu tysiące tytułów – od hollywoodzkich hitów i klasycznych trylogii, przez popularne seriale oryginalne Netflix (jak Stranger Things, The Crown czy polski Wiedźmin na podstawie prozy Sapkowskiego), aż po niszowe filmy dokumentalne i anime. Czasem żartuję, że Netflix ma „za dużo dobrego” – bywa, że godzinę spędzam na przeglądaniu katalogu i dodawaniu kolejnych pozycji do listy, zamiast po prostu coś włączyć. Algorytm rekomendacji stara się pomagać i podsuwa nowe seriale na podstawie moich ocen, choć bywa kapryśny. Zdarzyło mi się poczuć nieco przytłoczony ilością nowości – Netflix co tydzień wrzuca kolejne premiery i człowiek ma FOMO, że nie nadąży za globalnymi trendami popkultury.

Z drugiej strony, taka różnorodność to ogromny plus. Najlepsze platformy streamingowe w Polsce muszą trafiać do masowego widza, a Netflix robi to doskonale – niezależnie czy lubisz thrillery, komedie romantyczne, czy koreańskie dramy, znajdziesz tu coś dla siebie. Serwis dba też o nas, polskich użytkowników: prawie wszystko ma polskie napisy lub lektora, a coraz więcej jest polskich produkcji oryginalnych Netflix. Sam z przyjemnością obejrzałem na Netflixie polskie seriale kryminalne, jak Rojst czy Wielka Woda, które mogły spokojnie konkurować jakością z zachodnimi.

Jakość obrazu i dźwięku na Netflixie jest bardzo dobra, oczywiście w zależności od pakietu. Interfejs użytkownika to dla mnie wzór prostoty – aplikacja jest szybka, dostępna na każdym urządzeniu (smartfon, Smart TV, konsola, laptop), pozwala tworzyć profile dla domowników i pobierać filmy offline. Po latach korzystania interfejs wręcz stał się intuicyjny jak żadna inna aplikacja video. Wprowadzono też pożyteczne funkcje, jak Top10 dla danego kraju czy losowe odtwarzanie „coś dla ciebie”, gdy nie możemy się zdecydować. Jedynym zgrzytem ostatnio było zaostrzenie zasad współdzielenia konta – Netflix zaczął wymagać, by wszyscy użytkownicy konta logowali się z tej samej „głównej” lokalizacji (domowego Wi-Fi), a za dodanie profilu spoza gospodarstwa domowego trzeba dopłacić. Jako że wcześniej dzieliłem konto ze znajomym mieszkającym osobno, musiałem rozważyć zmianę planu lub dopłatę. To pokazuje, że czasy beztroskiego dzielenia się hasłem ze wszystkimi kuzynami minęły.

Ceny i pakiety Netflix (2025)

Netflix słynie z bogatej oferty, ale też stopniowo rosnących cen. W Polsce dostępne są trzy pakiety (stan na 2025 rok), różniące się jakością wideo i liczbą urządzeń jednocześnie:

  • Pakiet Podstawowy – 33 zł/mies.: jakość HD 720p, 1 ekran na raz. Najtańsza opcja, bez reklam, pełny dostęp do biblioteki. Dobry dla singla oglądającego na laptopie lub telefonie.
  • Pakiet Standard – 49 zł/mies.: jakość Full HD 1080p, 2 urządzenia jednocześnie. Najpopularniejszy wariant dla par lub małej rodziny. Umożliwia też wykupienie dodatkowego profilu (+13 zł/mies.) dla użytkownika spoza domu, jeśli chcemy legalnie udostępnić konto komuś z innego adresu.
  • Pakiet Premium – 67 zł/mies.: jakość Ultra HD 4K (z HDR), 4 urządzenia na raz. Dla wymagających – jeśli masz duży telewizor 4K i kilku domowników, ten pakiet zapewni najlepszą jakość obrazu. W cenie są cztery profile, więc to świetna opcja przy rozbiciu kosztu na całą rodzinę.

Warto zaznaczyć, że Netflix w Polsce nie ma tańszego planu z reklamami (taki istnieje w USA, ale nas na razie „ominął”). Najtańsze 33 zł to więc cena za pełen serwis bez reklam. Oczywiście Netflix oferuje też możliwość anulowania subskrypcji w dowolnym momencie – nie ma lojalnościowych umów, płacimy jak długo chcemy oglądać. Dla nowych użytkowników nie ma już darmowych okresów próbnych, ale biblioteka jest tak bogata, że często ludzie rotują subskrypcje: np. wykupują Netflixa na miesiąc czy dwa w roku, żeby nadrobić ulubione seriale, potem przenoszą się na inny serwis. Sam też praktykuję taki streaming mix, choć przyznaję, że Netflix u mnie jest aktywny większość czasu, bo zawsze znajdzie się coś do obejrzenia.

Zalety i wady Netflix

  • Zalety: Dla mnie – niewątpliwie największa i najbardziej różnorodna biblioteka VOD (tysiące filmów i seriali z każdego gatunku). Dużo polskich wersji językowych i rosnąca liczba rodzimych produkcji. Świetna aplikacja i algorytmy rekomendacji – korzystanie z serwisu to przyjemność czego nie można powiedzieć o kilku innych, które się zawieszają i sprawiają wrażenie po prostu źle zaprojektowanych. Ważne są też ciągłe premiery na wyłączność, które stają się globalnymi hitami. Z drugiej strony – sporo jest i takich, które hitami nie były, ale okazują się świetne (polecam: „Power”).
  • Wady: Coraz wyższe ceny, szczególnie pakiet 4K bywa drogi. Nachodzi na to polityka ograniczania współdzielenia konta – nie podzielisz się już kontem ze znajomymi bez dodatkowych opłat. Przytłaczający nadmiar treści – paradoks wyboru, gdy nie wiesz za co się zabrać.

Zobacz również: Najlepszy internet do oglądania filmów i seriali – oto propozycje na poziomie 1 Gb/s

75.01 zł

miesięcznie

Internet światłowodowy do 1 Gb/s

Zobacz więcej

Limit danych

bez limitu

Pobieranie

1000 Mb/s

Wysyłanie

300 Mb/s

Modem WiFi

4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.01 zł

miesięcznie Zobacz ofertę

Zamów telefonicznie 22 122 33 44

95.00 zł

miesięcznie

Internet światłowodowy 1 Gb/s

Zobacz więcej

Limit danych

bez limitu

Pobieranie

1000 Mb/s

Wysyłanie

100 Mb/s

Modem WiFi

w cenie

router Wi-Fi

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

Prezenty tylko na panwybierak.pl

95.00 zł

miesięcznie Zobacz ofertę

Zamów telefonicznie 22 122 33 44

80.00 zł

miesięcznie

Internet stacjonarny do 1 Gb/s

Zobacz więcej

Limit danych

bez limitu

Pobieranie

1000 Mb/s

Wysyłanie

300 Mb/s

Modem WiFi

w cenie

router Wi-Fi

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

Prezenty tylko na panwybierak.pl

80.00 zł

miesięcznie Zobacz ofertę

Zamów telefonicznie 22 122 33 44

89.00 zł

miesięcznie

Internet światłowodowy 1 Gb/s

Zobacz więcej

Limit danych

bez limitu

Pobieranie

1000 Mb/s

Wysyłanie

1000 Mb/s

Modem WiFi

w cenie

router Wi-Fi

router Wi-Fi

89.00 zł

miesięcznie Zobacz ofertę

Zamów telefonicznie 22 122 33 44

SZYBKA DOSTAWA DO 24H

69.90 zł

miesięcznie

Internet światłowodowy 1000 Mb/s

Zobacz więcej

Limit danych

bez limitu

Pobieranie

1000 Mb/s

Wysyłanie

200 Mb/s

Modem WiFi

1 zł/akt.

router Wi-Fi

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

Prezenty tylko na panwybierak.pl

69.90 zł

miesięcznie Zobacz ofertę

Zamów telefonicznie 22 122 33 44

Max – jakościowe treści i reality w jednym

Drugą najpopularniejszą platformą w Polsce – i głównym konkurentem Netflixa – jest obecnie Max. To nowa odsłona znanego HBO: w czerwcu 2024 roku HBO Max przeszło rebranding i poszerzenie oferty, stając się właśnie “Max” (ku irytacji np. Bartosza Węglarczyka mówiącego o tym otwarcie w podcaście „O serialach”). Dla użytkowników to w praktyce połączenie dotychczasowego HBO Max z dodatkowymi treściami z grupy Warner Bros. Discovery (jak programy znane z Discovery Channel, HGTV czy Food Network) oraz – co ważne dla nas – z biblioteką TVN Player. Brzmi imponująco? Tak, Max to teraz prawdziwy kombajn streamingowy łączący filmy i seriale HBO ze światem reality i rozrywki znanym z Player.pl.

Biblioteka treści Max: HBO spotyka Playera

Z HBO Max korzystałem już wcześniej głównie dla topowych seriali HBO, i te na szczęście nigdzie nie zniknęły. Biblioteka Max to wciąż to, co najlepsze z HBO: oscarowe seriale dramatyczne (Gra o tron, jej prequel Ród smoka, Sukcesja, Czarnobyl), świetne serie komediowe (The Office – amerykańska wersja, Przyjaciele w całości), kinowe hity od Warner Bros zaraz po kinowej premierze (np. filmy DC Comics, Matrix itp.) oraz bogata kolekcja filmów i bajek z wytwórni jak Warner, New Line Cinema czy Cartoon Network. Jednak teraz do tego doszła cała masa treści, których wcześniej bym na HBO nie szukał – programy reality, dokumenty i serie lifestyle rodem z Discovery oraz polskie programy TVN. Gdy pierwszy raz odpaliłem Max po czerwcowej zmianie, byłem zaskoczony widząc w polecanych „Kuchenne rewolucje” i „Top Model” – formaty znane z telewizji, teraz dostępne na żądanie. Max wchłonął po prostu ofertę Player.pl: znajdziemy tam zarówno seriale Player Original (np. kontrowersyjny reality show Hotel Paradise czy serial Chyłka), jak i bibliotekę TVN (codzienne programy typu Dzień Dobry TVN, Ukryta prawda, a także bogaty katalog polskich seriali TVN z ostatnich lat). Dla widza w Polsce to gratka, bo w jednym abonamencie dostaje i hollywoodzką jakość HBO, i swojską rozrywkę znaną z polskiej telewizji. Ta druga akurat nie dla mnie, ale na pewno znajdzie grupę odbiorców.

Muszę przyznać, że jako fan jakościowych seriali i filmów jestem wierny HBO od lat – to na tej platformie przeżyłem najbardziej pamiętne seanse (finał Gry o tron oglądany w nocy czy maraton Rodziny Soprano). Wrażenia z użytkowania Max po zmianach są w większości pozytywne. Aplikacja Max (na Smart TV i telefon) działa szybko, interfejs jest czytelny – moim zdaniem usprawnili go względem poprzedniego HBO Max, które miewało problemy techniczne przy starcie w 2022 r. Teraz nic się nie zacina, a wyszukiwanie i profile działają bez zarzutu. Dodano wygodną sekcję hubów, gdzie można przeglądać zbiory np. „HBO”, „Warner Bros”, „Discovery”, „TVN” – to pomaga ogarnąć ten misz-masz treści. Podoba mi się też, że część programów jest dostępna wcześniej niż w telewizji – np. seriale TVN często mają przedpremierowe odcinki na Max/Player, co dla niecierpliwych jest fajne. Zaskoczyło mnie natomiast pojawienie się reklam w najtańszym planie – o czym za chwilę – bo HBO Max wcześniej nie miał reklam w żadnym abonamencie.

W kwestii jakości wideo, w pakiecie Premium dostaniemy na Max nawet 4K z Dolby Atmos dla wielu filmów (np. Diuna wygląda świetnie), choć sporo starszych seriali jest maksymalnie w Full HD. Ważna uwaga: polskie treści z Playera na Max zazwyczaj są w HD i z dźwiękiem stereo – tak jak oryginalnie były nagrywane dla TV, więc jakościowo odstają od hollywoodzkich superprodukcji. Taka ciekawostka: Max umożliwia też oglądanie części programów telewizyjnych na żywo (po dokupieniu dodatku), więc zbliża się funkcjonalnie do platform typu IPTV. Ogólnie, obcowanie z Max daje poczucie, że dostajemy „wszystko w jednym” – w sobotni wieczór mogę odpalić głośny film akcji, a w niedzielny poranek z ciekawości przejrzeć ostatni odcinek „Milionerów” czy jakiś dokument o II wojnie światowej z oferty Discovery. Dla rodziny, gdzie każdy lubi co innego, to świetne rozwiązanie.

Ceny pakietów Max w 2025 roku

Platforma Max wprowadziła nową strukturę pakietów, aby trafić do szerszego grona odbiorców. Mamy do wyboru trzy główne plany abonamentu, a do tego opcjonalny dodatek sportowy. Oto aktualny cennik Max w Polsce:

  • Max Podstawowy – 29,99 zł/mies.: Plan z reklamami. Umożliwia oglądanie na 2 urządzeniach jednocześnie w jakości Full HD 1080p. Przed większością materiałów są emitowane krótkie reklamy (maks. kilka minut na godzinę oglądania). Ten pakiet zawiera pełną bibliotekę treści HBO, Warner, Discovery i TVN, ale jest finansowany częściowo z reklam – coś za coś. Dobra opcja, jeśli chcesz zaoszczędzić i reklamy Ci nie przeszkadzają.
  • Max Standardowy – 39,99 zł/mies.: Plan bez reklam w jakości Full HD. Pozwala również na 2 urządzenia jednocześnie. W tym pakiecie nie ma już przerw reklamowych, a katalog jest ten sam. Dodatkowo użytkownicy Standard mogą pobierać filmy/odcinki do 30 offline’owych pobrań. To taki „złoty środek” – czyste doświadczenie VOD bez reklam, w umiarkowanej cenie.
  • Max Premium – 49,99 zł/mies.: Najwyższy pakiet, bez reklam, z jakością do 4K UHD (wraz z Dolby Atmos tam, gdzie dostępne) i możliwością oglądania aż na 4 urządzeniach jednocześnie. Idealny dla dużej rodziny lub grupy znajomych, którym zależy na najwyższej jakości obrazu dźwięku, np. by oglądać kinowe hity w 4K na dużym telewizorze.

Wszystkie powyższe pakiety dają dostęp do tej samej bazy filmów, seriali i programów – różnią się tylko jakością, liczbą streamów i obecnością reklam. Co ważne, istnieje też dodatkowy pakiet „Kanały TV i Sport” za 20 zł/mies., który można dokupić do dowolnego planu Max. Ten dodatek odblokowuje streaming kilkudziesięciu kanałów na żywo (m.in. TVN24, kanały sportowe Eurosport, wydarzenia jak tenis Wielkiego Szlema czy żużel). Dla fanów sportu może to być tańsza alternatywa wobec kablówki – np. zimą dokupujesz pakiet sport, by oglądać skoki narciarskie i Australian Open, a potem rezygnujesz. Ja na razie nie testowałem tego dodatku, bo sport wolę w tradycyjnej TV, ale dobrze wiedzieć, że Max daje taką opcję „telewizyjną”.

Dla porządku dodam, że niektórzy dawni użytkownicy HBO Max załapali się na wieczną zniżkę 33% (19,99 zł/mies.) – to była promocja dla wiernych subskrybentów sprzed rebrandingu. Jeśli ktoś jej nie przerwał, nadal płaci mniej (ale dotyczy to tylko pakietu Standard, bo zniżka nie przenosi się na Premium). Nowi użytkownicy jednak płacą standardowe stawki jak powyżej. Podobnie jak Netflix, Max pozwala brać abonament miesięczny bez umów terminowych, a także oferuje zniżki przy płatności na rok z góry (np.  ok. 16% taniej).

Zalety i wady Max (HBO)

  • Zalety: Znów, jak przy Netflixie – ogrom treści wysokiej jakości – najlepsze seriale na rynku produkcji HBO i HBO Max (często nagradzane, kultowe tytuły). Do tego unikalne połączenie z treściami Player/TVN i Discovery – tylko tu obejrzysz zarówno WatahęThe Last of Us, jak i MasterChefa czy Discovery: Gold Rush. Atrakcyjne pakiety cenowe, w tym tańsza opcja z reklamami i możliwość dodania sportu. Interfejs w języku polskim, profile, personalizacja – wszystko nowoczesne i wygodne.
  • Wady: Podział na pakiety może trochę mylić – np. brak 4K w standardzie, bo to tylko w Premium. Treści z tak różnych światów (HBO vs. reality TV) sprawiają, że katalog bywa chaotyczny do przeglądania, jeśli szukasz czegoś konkretnego. Reklamy w najtańszym planie mogą irytować (choć cena kusi). Mniej oryginalnych nowości niż u Netflixa – HBO stawia na jakość, ale nie zalewa nas co tydzień dziesiątkami premier, więc jeśli ktoś „przerobi” już te największe hity, może czekać na kolejne sezony z niecierpliwością.

Disney+ – magia Disneya dla całej rodziny

Disney+ zadebiutował w Polsce stosunkowo niedawno (czerwiec 2022), ale zdążył solidnie namieszać na rynku streamingowym. To platforma, która na starcie przyciągnęła miliony subskrybentów tym, czego konkurencji brakowało – wieloletnimi markami i kultowymi franczyzami. Dla fanów Gwiezdnych wojen, filmów Marvela czy klasycznych bajek Disneya, subskrypcja była niemal obowiązkowa. Sam przyznaję, że w dniu premiery Disney+ w Polsce czułem się jak dziecko w sklepie z cukierkami: perspektywa dostępu do wszystkich filmów Pixara, animacji z mojego dzieciństwa i nowych seriali ze świata Marvel Cinematic Universe sprawiła, że wykupiłem roczny abonament bez wahania. Na razie nie żałuję, choć – muszę przyznać – nadmuchiwanie balonika np. z Gwiezdnymi Wojnami zaczyna być już irytujące.

Biblioteka Disney+ i moje wrażenia

Oferta Disney+ może się wydawać na pierwszy rzut oka wąska – przecież to głównie produkcje Disneya. Ale pamiętajmy, że The Walt Disney Company przez lata skupił w swoich rękach potężne katalogi treści. Na Disney+ znajdziemy więc: filmy i animacje sygnowane klasycznym logo Disney (wszystkie Królewny Śnieżki, Króle Lwy, Zaplątani itd.), kompletną bibliotekę Pixara (np. serie Toy Story, Auta), cały świat Marvela (ponad 30 filmów od Iron Mana po Avengers: Endgame, plus seriale oryginalne jak WandaVision, Loki czy She-Hulk), pełne uniwersum Star Wars (Gwiezdne wojny od epizodu I do IX, a także seriale pokroju The Mandalorian, Ahsoka czy animacje Wojny Klonów), a ponadto markę National Geographic (setki dokumentów przyrodniczych i naukowych). Jakby tego było mało, Disney+ zawiera sekcję STAR, która kryje filmy i seriale dla dorosłej widowni, spoza typowego rodzinnego profilu Disneya. W STAR są produkcje 20th Century Studios (dawne Fox) – np. cała seria Avatar, Avatar 2, klasyki jak Titanic czy Szklana pułapka, mnóstwo seriali FX i Hulu (np. The Bear, American Horror Story, Zbrodnie po sąsiedzku) oraz archiwalne sezony popularnych serii telewizyjnych (Zagubieni, Gotowe na wszystko, Simpsonowie – tak, wszystkie sezony Simpsonów są na Disney+). Łatwo więc zobaczyć, że biblioteka Disney+ wyszła daleko poza bajki dla dzieci. To pełnoprawny konkurent Netflixa czy HBO pod względem ilości treści, choć z unikalnym nastawieniem na wielkie marki.

Z mojego użytkowania Disney+ wynika ciekawa obserwacja: korzystam z tej platformy inaczej niż z Netflixa. Netflix włączam często bez konkretnego planu – przeglądam nowości i coś wybieram. Z Disney+ jest odwrotnie – zwykle mam konkretną ochotę na coś z oferty Disneya. Przykładowo, gdy pojawił się nowy odcinek The Mandalorian, od razu odpalałem Disney+ tego dnia. Albo gdy naszła mnie nostalgia na animacje Pixara – urządziłem sobie maraton Toy Story na Disney+. To serwis, do którego podchodzę zadaniowo: “teraz czas na Marvela”, “teraz na Star Wars”. I w tej roli sprawdza się świetnie. W weekendy, gdy odwiedzają mnie młodsze kuzynostwo, Disney+ staje się zbawieniem – filmy familijne i bajki na wyciągnięcie ręki, bez reklam, w doskonałej jakości, z polskim dubbingiem. Dzieciaki mogą przebierać w klasykach Disneya, a dorośli chętnie siadają z nimi, bo sami te filmy pamiętają z młodości. Takie międzypokoleniowe oglądanie jest cennym doświadczeniem, jakie ten serwis umożliwia.

Jakość techniczna Disney+ od początku mnie zadowoliła. Standardem jest Full HD, ale wiele nowych produkcji dostajemy w 4K Ultra HD z HDR (np. praktycznie wszystkie filmy Marvela czy nowe seriale Star Wars mają fantastyczną jakość obrazu i dźwięku). Platforma od początku pozwalała na 4 jednoczesne streamy i profile – i co ważne, nie miała różnych progów jakości: płacisz raz i masz dostęp do najlepszej dostępnej jakości. (To się nieco zmieniło pod koniec 2024, o czym poniżej, bo wprowadzono nowy podział pakietów). Aplikacja jest prosta i kolorowa, choć przyznam, że bywa mniej dopracowana niż Netflixowa – np. autoodtwarzanie kolejnego odcinka czasem mi się zatrzymywało albo były drobne błędy z zaznaczaniem, co już obejrzałem. Nic poważnego, używa się jej przyjemnie zarówno na TV, jak i na tablecie. Brakuje może bardziej rozbudowanych rekomendacji – Disney+ raczej promuje swoje wielkie marki na głównej stronie, niż sugeruje indywidualnie dobrane tytuły. Ale łatwo to wybaczyć, bo serwis jasno komunikuje, po co jest.

Warto wspomnieć, że Disney+ planuje (a w niektórych krajach już ma) tańszy plan z reklamami. W Polsce do 2025 roku jeszcze go nie wprowadzono – u nas wciąż obowiązuje tylko model abonamentowy bez reklam. Plotki mówią, że może to nastąpić w przyszłości, ale na razie nic oficjalnego. Za to w październiku 2024 Disney zrobił coś innego: wprowadził dwa poziomy abonamentu zamiast jednego – Standard i Premium. Przejdźmy więc do cen.

Pakiety i cena Disney+ w 2025 roku

Przez pierwsze lata Disney+ oferował jeden plan (pełen dostęp do wszystkiego w cenie 37,99 zł/mies.), ale od końca 2024 dostępne są dwa różne pakiety. Jeśli zamierzasz kupić Disney+ w 2025 roku, masz do wyboru:

  • Disney+ Standard – 29,99 zł/mies.: Ten tańszy plan pozwala na oglądanie w jakości Full HD (1080p) i na 2 urządzeniach jednocześnie. Zawiera cały katalog Disney+ (nic nie jest wycięte), jednak nie obejmuje jakości 4K ani Dolby Atmos. To opcja dla osób, którym wystarcza HD – np. oglądają głównie na laptopie, nie mają sprzętu 4K, albo po prostu chcą oszczędzić. W cenie 29,99 zł dostają dostęp do wszystkich bajek, Marveli, Star Warsów, dokumentów itp., tyle że w niższej rozdzielczości.
  • Disney+ Premium – 49,99 zł/mies.: Droższy plan, który w zasadzie odpowiada temu, czym dawniej był Disney+ w standardzie. Oferuje dostęp do treści w jakości Ultra HD 4K (z HDR, Dolby Vision jeśli dostępne) i dźwiękiem przestrzennym Dolby Atmos. Umożliwia też korzystanie na maksymalnie 4 urządzeniach jednocześnie. Innymi słowy, Premium to Disney+ w pełnej krasie technicznej, idealny jeśli masz nowoczesny telewizor 4K i większą rodzinę korzystającą równolegle.

Oba pakiety są bez reklam i dają identyczny zakres biblioteki – różnica tkwi wyłącznie w jakości i liczbie ekranów. Decyzja Disneya o obniżeniu ceny Standardu (kosztuje on 8 zł mniej niż dawny jedyny plan) była ukłonem w stronę osób, którym nie zależy na 4K, a narzekali na rosnące ceny. Jednocześnie wprowadzono droższy Premium dla najbardziej wymagających. W praktyce, jeśli wcześniej płaciłeś 37,99 zł i oglądałeś w 4K, teraz musisz wybrać: płacić mniej (29,99) i pogodzić się z brakiem 4K, lub dopłacić do 49,99 by utrzymać najwyższą jakość. W moim przypadku – mam duży telewizor UHD i kocham te kolorowe animacje w najlepszej jakości – prawdopodobnie przejdę na Premium, choć trochę się krzywię na podwyżkę. Ale rozumiem ten ruch biznesowo.

Disney+ oferuje także opłatę roczną z góry, która wychodzi korzystniej: Standard na rok kosztuje 299,90 zł (czyli płacimy za 10 miesięcy, 2 są gratis), a Premium na rok 499,90 zł (tu również jest oszczędność). To dobra opcja, jeśli zamierzacie korzystać przez cały rok non-stop.

Na koniec warto podkreślić, że Disney+ nie publikuje oficjalnie danych o liczbie polskich użytkowników, ale według szacunków Mediapanelu latem 2024 odwiedzało go ok. 3 miliony polskich internautów miesięcznie. To czyni go trzecią co do popularności platformą w kraju (po Netflixie i HBO/Max). Widzowie cenią markę Disney – i ja się temu nie dziwię, bo sam jako fan popkultury cenię sobie unikalne treści, jakie tylko tu znajdę.

Zalety i wady Disney+

  • Zalety: Niezastąpiony, jeśli chodzi o wielkie marki i treści familijne – żaden inny serwis nie ma Star Wars, Marvela, Pixara i klasycznych bajek Disneya w jednym miejscu. Jeśli szukasz czegoś, co obejrzysz wspólnie z dziećmi w leniwy niedzielny poranek lub popołudnie – to będzie optymalny wybór. Jes idealny dla rodzin z dziećmi, ale też dla dorosłych fanów komiksów, fantasy i nostalgii. Brak reklam, możliwość 4 streamów już w tańszym planie (Standard). Wiele pozycji w 4K bez dodatkowej opłaty (w Premium) – np. filmy IMAX Enhanced od Marvela wyglądają zjawiskowo. Intuicyjny podział na marki (Marvel, Star Wars, etc.) ułatwia znalezienie konkretnej kolekcji.
  • Wady: Biblioteka choć duża, jest zdominowana przez określone gatunki – jeśli ktoś nie przepada za filmami superbohaterskimi, animacjami czy gwiezdnymi wojnami, to może mieć poczucie, że “niewiele tu dla niego”. Mniej premier miesięcznie niż u Netflixa – Disney wypuszcza mniej nowych seriali, za to stawia na jakość eventów (np. 2-3 duże seriale rocznie z Marvela/Star Wars). Po podziale na Standard/Premium – pełnia jakości (4K) wymaga droższego planu. Brak lokalnych polskich produkcji: to głównie amerykańskie treści, polski widz dostaje dubbing/lektora, ale na próżno szukać polskich seriali oryginalnych Disney (przynajmniej na razie).

Amazon Prime Video – tanio i różnorodnie, choć z haczykami

W cieniu gigantów rynku dość spokojnie swoją widownię w Polsce zbiera Amazon Prime Video. Dla wielu użytkowników atutem nie do przebicia jest cena – Amazon oferuje najtańszy dostęp do streamingu spośród światowych graczy. Ale czy niska cena idzie w parze z dobrą ofertą? Zaskakująco, w wielu aspektach tak. Używam Prime Video od czasu jego wejścia do Polski (końcówka 2016, ale na dobre zadomowił się u nas ok. 2021, gdy Amazon uruchomił polską wersję sklepu i usług Prime). Przyznam, że na początku korzystałem z Prime głównie… dla darmowych dostaw zakupów na Amazon.pl, a filmy były miłym dodatkiem. Dziś sytuacja jest odwrotna – Prime Video potrafi mnie przyciągnąć konkretnymi produkcjami, a roczna opłata 49 zł to wręcz śmiesznie mało za taką zawartość. Szczególnie jak zapewnia się prawdziwe guilty pleasure w postaci przygód Jacka Reachera.

Zawartość Prime Video i doświadczenia użytkownika

Biblioteka Amazon Prime Video jest eklektyczna. Amazon nie ma może tak wykrojonego profilu jak Disney czy HBO – tu znajdziemy misz-masz treści od blockbusterów po niskobudżetowe seriale sci-fi. Siłą Prime są jednak ich oryginalne produkcje Amazon Originals, spośród których wyrosło kilka prawdziwych pereł i hitów internetowych. Wystarczy wspomnieć The Boys – odjechany serial o skorumpowanych superbohaterach, który stał się fenomenem (i który oglądałem z zapartym tchem, notabene polska wersja językowa jest świetna, lektor z humorem oddaje wulgarność dialogów). Innym moim ulubionym serialem na Prime jest The Marvelous Mrs. Maisel (Wspaniała Pani Maisel) – cudowna komedia obyczajowa w klimacie lat 50. Amazon pokazał, że potrafi robić nagradzane, ambitne serie. Mają także na koncie takie tytuły jak Jack Ryan, Fleabag (genialny brytyjski komediodramat), Good Omens na podstawie prozy Terry’ego Pratchetta, czy wspomniany Reacher dla fanów sensacji. No i oczywiście najgłośniejszy i najdroższy projekt Prime: Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy – serial osadzony w świecie Tolkiena. Tutaj muszę wspomnieć, że Amazon wydał na ten serial ponad 1 miliard dolarów (!) i choć opinie fanów były podzielone, to wizualnie i technicznie jest to majstersztyk. Oglądałem go z przyjemnością czysto estetyczną – znów z polskim lektorem, bo był dostępny od razu.

Poza oryginałami, Amazon ma sporo licencjonowanych filmów i seriali. Czasem są to dość stare tytuły lub tzw. „direct-to-video”, których na Netflixie byśmy nie znaleźli, ale zdarzają się też nowsze kinowe produkcje. Np. przez pewien czas tylko na Prime Video dostępny był film Sound of Metal (który zdobył Oscara), widziałem tam też sporo klasyki SF (Blade Runner 2049 był zanim trafił gdzie indziej). Polskich akcentów oryginalnych wiele nie ma – Amazon nie zainwestował dotąd mocno w polskie seriale, poza jednym kryminałem sprzed paru lat (ZbrodniaŻywioły Saszy – mało znane, średnio przyjęte). Za to znajdziemy polskie filmy w ofercie licencyjnej, typu komedie romantyczne czy starsze kino, ale to raczej drobiazgi. Ogólnie Prime ma reputację takiej skrzyni z rozmaitościami: można natrafić na prawdziwą perełkę, ale też przekopywać się przez przeciętniaki.

Jak wygląda korzystanie z Prime Video? Tu bywa nieco mniej wygodnie niż u konkurencji. Amazon integrował swój serwis z platformą sklepową, przez co interfejs długo był zagmatwany: obok tytułów dostępnych w abonamencie wyświetlały się też te, które trzeba kupić lub wypożyczyć za dodatkową opłatą. Bywało, że kliknąłem film myśląc, że jest w pakiecie, a tu niespodzianka – cena za wypożyczenie. To potrafi zirytować. Na szczęście polska wersja Prime Video coraz lepiej oznacza, co jest w ramach abonamentu (darmowe), a co jest płatną wypożyczalnią. Nadal jednak oferta wypożyczalni miesza się z „free” przy wyszukiwaniu. Dla nowych użytkowników to pewnie mało przejrzyste. Sam interfejs aplikacji Prime Video jest trochę mniej nowoczesny: działa wolniej na moim TV niż Netflix czy Disney, design ma mniej intuicyjny (np. dziwnie rozwiązane profile i ustawienia języka – czasem musiałem ręcznie wybierać polskie napisy, bo nie zawsze automatycznie wskoczyły). Mam wrażenie, że Amazon mniej inwestuje w dopracowanie softu, stawiając na niską cenę jako rekompensatę pewnych niewygód. Z perspektywy widza – w sumie im wybaczam, bo za taką cenę serwis i tak jest świetny.

Co do jakości technicznej: wiele oryginałów Amazon jest w 4K z HDR (w cenie, nie ma różnych planów jakości – tu Amazon przypomina dawny model Netflixa z czasów jednego planu). Przykładowo The Boys oglądałem w 4K i wyglądał super. Dźwięk bywa nawet Dolby Atmos w niektórych produkcjach. Niestety, część treści (zwłaszcza tych licencyjnych) ma tylko HD. No i brakuje polskiego tłumaczenia do niektórych mniej popularnych serii – to wyjątki, większość hitów ma lektora/napisy, ale zdarzyło mi się trafić na film bez polskich napisów (tylko angielskie). Amazon stale poprawia lokalizację, więc to coraz rzadsze.

Podsumowując wrażenia: Prime Video to dla mnie rewelacyjny stosunek jakości do ceny. Odpalam go zwykle, gdy konkretnie chcę obejrzeć dany serial Amazonu, albo kiedy akurat skończyłem coś na Netflixie i szukam odmiany. Często znajduję tam zaskakująco dobre seriale, które wciągają mnie na dłużej (ostatnio np. The Boys i jego spin-off Gen V to moje must-watch). A wszystko to za kilka złotych miesięcznie, co w dzisiejszych czasach wydaje się promocją.

Cena Amazon Prime Video w Polsce

Cennik Amazon Prime Video w Polsce jest prosty i – nie ma co ukrywać – bezkonkurencyjny cenowo. Usługa jest częścią pakietu Amazon Prime, który obejmuje także darmowe dostawy z Amazon.pl, dostęp do Prime Gaming i paru innych bonusów. Koszt tego pakietu to 10,99 zł miesięcznie lub 49 zł za rok. Tak, dobrze widzicie – 49 zł za cały rok nielimitowanego oglądania i innych korzyści. To oznacza, że miesięcznie wychodzi około 4 zł, jeśli płacimy za rok z góry. Można też płacić co miesiąc 10,99 zł (co i tak jest tańsze od jakiegokolwiek innego serwisu).

Nie ma różnych planów jakości czy liczby ekranów – w jednej opłacie dostajemy max jakości dostępnej dla danego tytułu i możliwość korzystania na kilku urządzeniach (zdaje się, że limit to 3 jednoczesne streamy, choć Amazon nie zawsze to jasno komunikuje – nigdy jednak nie miałem blokady, nawet gdy oglądaliśmy równolegle w 2 różnych domach ups). Amazon Prime czasem oferuje dodatkowe płatne kanały (np. StarzPlay czy Paramount+ w niektórych krajach) – w Polsce tego praktycznie nie ma, jedynie pojedyncze tytuły do wypożyczenia ekstra. Więc płacimy te kilkanaście złotych i mamy spokój.

Trzeba dodać, że Amazon nie zmienił ceny od momentu wejścia do Polski – 49 zł rocznie to cena promocyjna, którą wprowadzili i utrzymują. Może to ich strategia na pozyskanie maksymalnej liczby klientów. Według danych PBI, Prime Video ma już prawie 3 miliony użytkowników w Polsce miesięcznie (czyli goni Disney+). Dla wielu osób Prime to taki „no brainer” – nawet jeśli oglądają tam tylko kilka rzeczy w roku, i tak warto mieć choćby dla tych darmowych dostaw paczek.

Zalety i wady Prime Video

  • Zalety: Najtańsza platforma streamingowa – koszt roczny niższy niż miesięczny abonament Netflixa! W tej cenie kilka naprawdę świetnych seriali oryginalnych (The Boys, Maisel, Jack Ryan i in.) oraz sporo filmów. Dobra jakość techniczna wielu produkcji (4K, Atmos) bez dodatkowych opłat. Integracja z kontem Amazon – jak i tak ktoś robi zakupy na Amazonie, to dostaje Prime Video jakby gratis. Brak ograniczeń geograficznych na kontach – można podróżować i używać (część treści zmienia się wg kraju, ale ogólnie działa globalnie).
  • Wady: Interfejs i doświadczenie użytkownika trochę gorsze niż u konkurencji – aplikacja bywa mniej intuicyjna, mieszanie treści bezpłatnych z płatnymi bywa mylące. Mniejszy wybór głośnych nowości – oryginałów jest mniej niż u Netflixa, a licencyjne filmy często starsze. Mało polskich akcentów, a tłumaczenia czasem niekompletne przy niszowych tytułach. Dla wymagających kinomanów – niewiele klasyki art-house czy nagradzanych filmów (ta jest raczej na HBO/Netflix), Prime stawia bardziej na rozrywkę.

Apple TV+ – prestiż i jakość w kameralnym wydaniu

Wśród globalnych usług VOD Apple TV+ zajmuje dość szczególne miejsce. To trochę inny model – Apple nie ma ogromnego katalogu licencjonowanych treści zewnętrznych, tylko oferuje stosunkowo niewielki zestaw własnych, oryginalnych produkcji. Start Apple TV+ w 2019 roku był skromny: zaledwie kilka autorskich seriali. Dziś, w 2025, biblioteka urosła, ale wciąż to najmniejsza z omawianych platform pod względem liczby tytułów. Czy mimo to warto ją mieć? Długo sam się zastanawiałem – przyznam, że Apple TV+ zacząłem używać dopiero, gdy dostałem darmowy trzymiesięczny dostęp przy zakupie iPhone’a. Szybko się jednak okazało, że jakość tych produkcji wciąga i po okresie próbnym zapłaciłem za kolejne miesiące.

Oferta Apple TV+ i moje odczucia

Apple TV+ stawia na jakość, nie ilość. Znajdziemy tu głównie wysokobudżetowe seriale i filmy produkowane od podstaw przez Apple. Nie ma klasycznego menu z tysiącem kategorii – raczej kilkadziesiąt flagowych tytułów, każdy starannie dopieszczony. Największym przebojem Apple TV+ stał się Ted Lasso – komediodramat o trenerze futbolu, który podbił serca widzów i zgarnął mnóstwo nagród Emmy. To jeden z moich ulubionych seriali ostatnich lat: ciepły, zabawny, inteligentny. Kolejny hit to Severance (Rozdzielenie) – mroczny, nietypowy thriller sci-fi o pracownikach korporacji z rozdzielonymi wspomnieniami. Ten serial dosłownie wbił mnie w fotel klimatem, a przecież trafiłem na niego przypadkiem podczas przeglądania oferty. Apple ma też w katalogu epicką Fundację na podstawie książek Asimova (fajne widowisko sci-fi), For All Mankind – alternatywną historię podboju kosmosu (bardzo polecam fanom astronautyki), czy szpiegowski Teheran. Dla fanów dramatu i literatury jest The Morning Show z Jennifer Aniston i Reese Witherspoon, dla dzieci Opowieści z Bronksu od Sesame Workshop czy mnóstwo animacji od Cartoon Saloon (m.in. przepiękny film Wolfwalkers). Apple nie zapomniało też o kinomanach – produkuje filmy pełnometrażowe, które zdobywają laury (chociażby CODA – zdobywca Oscara za najlepszy film 2021, opowieść o słyszącej córce głuchych rodziców, naprawdę wzruszający obraz).

Ponieważ katalog Apple TV+ nie jest duży, każdy tytuł to swego rodzaju “wydarzenie”. W odróżnieniu od Netflixa, gdzie połowę rzeczy człowiek nawet nie zauważy, tutaj byłem w stanie przejrzeć całą ofertę i wybrać co mnie interesuje. Moje wrażenie z korzystania jest bardzo pozytywne – Apple dba o użytkownika. Strona główna Apple TV+ na urządzeniach Apple jest pięknie zintegrowana z całą biblioteką iTunes (czyli pokazywane są też filmy do kupienia itd., co bywa mylące, ale sekcja „Apple TV+” jest wyraźnie oznaczona). Jakość streamingów jest referencyjna: wszystkie oryginały są w 4K, często z Dolby Vision HDR i Atmos. Apple słynie z tego, że nadaje swoim materiałom wysokie bitrate’y – mówiąc prościej, filmy na Apple TV+ wyglądają znakomicie, prawie jak z płyty Blu-ray 4K. Oglądając Fundację na dużym ekranie, byłem zachwycony detalami i kolorami. Pod tym względem nawet Netflix Premium nie zawsze dorównuje (tam czasem kompresja daje się we znaki). Dźwięk w Atmosie też robi wrażenie – np. odgłosy kosmicznych statków w For All Mankind brzmiały fantastycznie na soundbarze.

Interfejs Apple TV+ jest minimalistyczny. Na urządzeniach Apple (iPhone, iPad, Mac) jest wbudowany w aplikację Apple TV, na innych platformach (smart TV Samsunga, LG, Android TV, konsole) trzeba pobrać aplikację Apple TV. Działa ona dość sprawnie, choć zdarzyło mi się, że na telewizorze Samsung appka była trochę powolna przy starcie. Niemniej jednak, używanie jej jest proste – nie ma tyle opcji co Netflix, bo i nie musi być. Apple umożliwia tworzenie rodzinnego konta (w ramach Family Sharing Apple ID można współdzielić dostęp z 5 osobami), co jest miłym dodatkiem – w praktyce można legalnie dać znajomemu oglądać w ramach rodziny Apple bez dodatkowych opłat. Fajne jest też to, że Apple TV+ często daje promocje: np. przy zakupie nowego iPhone’a, Maca czy iPada zazwyczaj dostaje się od 3 do 6 miesięcy Apple TV+ gratis. W 2025 widziałem też promocje typu „2 miesiące za darmo” dla posiadaczy konsol PlayStation. Apple dość agresywnie stara się zachęcić ludzi do spróbowania, licząc że wciągną się w seriale i zostaną na dłużej.

Z racji mniejszej popularności Apple TV+ w Polsce, nie wszystkie ich produkcje przebijają się do mainstreamu. Czasem czuję się jak odkrywca, polecając znajomym np. serial Severance, o którym nie słyszeli, bo nie mają Apple TV+. To trochę platforma dla koneserów – niszowa, ale o wysokiej jakości. Czy warto ją mieć stale? Jeśli budżet pozwala na kolejną subskrypcję i cenisz sobie wysokojakościowe, ambitne historie – to tak. Jeśli jednak polujesz głównie na ilość treści do binge’owania, Apple może Ci się wydać zbyt ograniczony. Można też podejść taktycznie: wykupić Apple TV+ raz na rok na 1-2 miesiące i wtedy nadrobić wszystkie hity, które się nazbierały (bo odcinki zwykle wychodzą w modelu tygodniowym, ale po finale sezonu już można binge’ować). Kilkoro moich znajomych tak robi – raz na jakiś czas biorą na miesiąc i oglądają to, co się uzbierało nowego od ich ostatniej subskrypcji.

Cena Apple TV+ i pakiety

Apple u nas ma równie prosty cennik co Amazon: 34,99 zł miesięcznie za dostęp do Apple TV+. Nie ma różnych planów – każdy subskrybent otrzymuje pełen dostęp do całej biblioteki w najwyższej jakości. W standardzie można oglądać na 6 urządzeniach jednocześnie (co wynika z Family Sharing – do 6 osób). Apple nie oferuje (przynajmniej na razie) dłuższych okresów typu rok z góry ze zniżką, leci typowo miesięcznie jak abonament za aplikację.

Warto rozważyć Apple One – to pakiet usług Apple (muzyka Apple Music, TV+, iCloud, Arcade) za 39,99 zł miesięcznie (pakiet indywidualny) lub 59,99 zł (rodzinny do 5 osób). Jeśli ktoś już korzysta z Apple Music czy innych usług Apple, to w pakiecie Apple One praktycznie dostaje TV+ bardzo tanio. Ja np. mam Apple One rodzinny ze znajomymi i przeliczeniowo Apple TV+ wychodzi nas po parę złotych, co jest super dealem.

Apple TV+ nie ma oficjalnie różnych cen w zależności od jakości czy reklam (nie ma reklam w ogóle). Można zawsze skorzystać z darmowego tygodnia próbnego, jaki oferują nowym użytkownikom, by obejrzeć coś na próbę.

Zalety i wady Apple TV+

  • Zalety: Absolutnie topowa jakość obrazu i dźwięku – idealna platforma dla posiadaczy dobrych telewizorów i sprzętu audio, którzy chcą wycisnąć maksimum. Świetne, oryginalne treści – choć jest ich mało, praktycznie każdy serial na Apple TV+ prezentuje wysoki poziom realizacji i często zbiera nagrody (Ted Lasso, Severance, The Morning Show itd.). Brak jakichkolwiek reklam, ograniczeń regionalnych czy dopłat za jakość – prosta subskrypcja all-inclusive. Możliwość łatwego dzielenia się z rodziną (do 6 osób) w cenie. Długie okresy darmowe dla nowych użytkowników i częste promocje.
  • Wady: Bardzo niewielka liczba tytułów – jeśli ktoś lubi codziennie oglądać coś nowego, to tutaj content może się szybko skończyć (chociaż z drugiej strony jest tego mniej, ale bardziej jakościowo). Brak dużej bazy znanych, starszych filmów – niemal same rzeczy od Apple, więc nie zobaczymy tu np. ulubionego serialu sprzed lat (Apple liczy, że mamy inne serwisy do tego). Mniejsza popularność – nie będziesz raczej omawiać na imprezie najnowszego odcinka For All Mankind, bo prawdopodobnie tylko Ty go widziałeś. Cena 34,99 zł może wydawać się wysoka w przeliczeniu na liczbę dostępnych godzin rozrywki, chyba że korzystasz też z pakietu Apple One. Interfejs bywa skonfundowany z płatną biblioteką iTunes – trzeba uważać, by nie kliknąć filmu spoza Apple TV+ (to podobny problem co u Amazona, choć Apple lepiej to oznacza).

Inne popularne platformy VOD w Polsce

Oprócz wymienionych globalnych gigantów, w Polsce działają także lokalne serwisy streamingowe oraz kilku mniejszych graczy z zagranicy. Nie można ich pominąć, bo często uzupełniają ofertę wielkich platform o treści, których tam brak.

Player (TVN Warner Bros. Discovery)

Player.pl to polska platforma VOD należąca do TVN (obecnie części Warner Bros. Discovery). Istnieje od wielu lat i przeszła drogę od darmowego serwisu z serialami TVN po model w pełni subskrypcyjny. Player skupia się na polskich programach, serialach i show znanych z kanałów TVN, TVN Style, TVN Turbo itd., a także ma sporo treści z biblioteki Discovery (np. programy przyrodnicze, reality). Dodatkowo produkuje też swoje oryginalne seriale i programy pod marką Player Original.

W 2025 roku Player jest w trakcie integracji z platformą Max – docelowo za jakiś czas ma stać się darmową platformą (z reklamami) do treści TVN, podczas gdy płatne subskrypcje zostaną przeniesione do Max. Ale póki co Player nadal oferuje własne płatne pakiety. Co tam znajdziemy? Wszystkie hitowe programy rozrywkowe i reality z TVN (np. Top Model, Mam Talent, Kuba Wojewódzki, Kuchenne rewolucje – często dostępne wcześniej niż w telewizji), seriale TVN (nowe odcinki można obejrzeć przedpremierowo, np. Na Wspólnej dzień wcześniej dla subskrybentów), newsy i publicystykę (fakty TVN, reportaże UWAGA!), a także liczne programy Discovery Channel, TLC itd. Player to raj dla fanów polskich produkcji: od klasycznych tvn-owskich paradokumentów po ambitniejsze serie jak Chyłka czy Skazana, które były kręcone właśnie z myślą o Playerze.

Cennik Playera dzieli się na pakiety z reklamami i bez reklam oraz opcjonalne dodatki. Przykładowo, podstawowy Player z reklamami kosztuje ok. 15 zł na 30 dni, a wersja bez reklam – 25 zł/30 dni. W zamian dostajemy dostęp do całego katalogu na żądanie. Do tego są droższe pakiety łączone: Player z pakietem Live TV (czyli dostęp do ponad 20 kanałów telewizyjnych na żywo, w tym stacje TVN, TVP, Polsat – coś w rodzaju streamingu telewizji) za ok. 35 zł (z reklamami) lub 45 zł (bez reklam) miesięcznie. Są też specjalne droższe oferty, np. Player + Canal+ Sport (czyli dostęp do kanałów sportowych Canal+ online) – to już wydatek rzędu 80-99 zł/mies. Generalnie Player daje dużą elastyczność – można dostosować pakiet do swoich potrzeb (sama rozrywka, rozrywka+sport, tylko VOD, VOD+TV na żywo itd.). Dla lojalnych są opcje wykupienia od razu na rok z góry taniej.

Moje wrażenia: Player sprawdza się, gdy mam ochotę na coś typowo polskiego lub lekkiego. Nie ukrywam, czasem włączam jakieś reality show z Playera dla „odmóżdżenia” – np. Hotel Paradise czy 90 Day Fiancé z kolekcji Discovery, dostępne tam od ręki. Interfejs Playera jest czytelny, choć bywa obładowany reklamami własnych programów. Niestety, jakość wideo bywa różna – wiele materiałów to SD lub 720p (zwłaszcza starsze), nowsze są w HD, ale 4K tu nie uświadczymy. Mimo to, dla fanów polskiej telewizji, Player jest nieoceniony, zwłaszcza gdy ktoś nie ma tradycyjnej telewizji i chce legalnie oglądać swoje ulubione seriale i show online. Dziś spora część oferty Playera pokrywa się z Max (treści TVN są już na Max), ale np. transmisje kanałów TV na żywo wciąż są unikalną cechą Playera. To taki pomost między VOD a klasyczną telewizją.

Polsat Box Go

Polsat Box Go (dawniej Ipla) to odpowiedź grupy Polsat na trend streamingu. Różni się od Playera tym, że mocniej stawia na telewizję na żywo i sport. To właściwie platforma dla abonentów Polsatu, ale dostępna też niezależnie.

Oferta: Polsat Box Go ma kilka pakietów, z których najtańszy Start oferuje VoD z serialami i programami Telewizji Polsat (ponad 40 tys. godzin treści) w cenie promocyjnej 30 zł… za cały rok! – tak, rok dostępu do bazowych treści Polsatu to koszt rzędu jednej kawy miesięcznie. Ten pakiet obejmuje np. seriale paradokumentalne Polsatu, starsze telenowele, show rozrywkowe itp. Dla bardziej wymagających jest pakiet Premium za ok. 30 zł/mies. (promocyjnie, później 40 zł), który zawiera dostęp do ponad 100 kanałów telewizyjnych na żywo (w tym wszystkie Polsaty, kanały informacyjne, filmowe, dziecięce) oraz bibliotekę filmów i seriali na żądanie, także zagranicznych. W ramach Premium Polsat często oferuje też wybrane filmy przedpremierowo (np. polskie kino zaraz po kinie).

Co ciekawe, Polsat Box Go ma pakiet Premium z Disney+ za ok. 60 zł/mies., co jest bundlem łączącym polsatowską ofertę z dostępem do Disney+ (troszkę taniej niż osobno). Jest też pakiet Sport (~40-45 zł/mies.), gdzie dostajemy kanały sportowe: Polsat Sport (m.in. Ligę Mistrzów UEFA), Eleven Sports, Eurosport, Canal+ Sport – więc to gratka dla kibiców piłki nożnej, Formuły 1 czy tenisa. Generalnie Polsat Box Go to taki cyfrowy operator telewizyjny: zamiast dekodera kablówki możemy tu kupić pakiet i oglądać wszystko via internet.

Dla kogo? Dla osób, które chcą łączyć tradycyjną telewizję (zwłaszcza sport, wydarzenia na żywo, kanały informacyjne) z wygodą oglądania na żądanie. Jeśli ktoś jest fanem seriali Polsatu, znajdzie tu np. wszystkie sezony Przyjaciółek, Gliniarzy czy kabaretony. Pojawiają się też nowe własne produkcje Polsatu dostępne tylko online. Moje korzystanie z Polsat Box Go jest sporadyczne – najczęściej włączam przy okazji jakiegoś meczu lub gali sportowej, na którą wykupuję dostęp. Wygodne jest to, że nie trzeba mieć anteny satelitarnej ani umowy – po prostu cyfrowo nabywasz paczkę na miesiąc czy rok. Jakość streamingu jest w porządku (nowsze kanały nawet w Full HD), aplikacja działa ok, choć UI mógłby być nowocześniejszy. W porównaniu do Playera, Polsat Box Go wydaje mi się mniej intuicyjny, ale spełnia swoją rolę.

Canal+ Online

Canal+ Online to serwis od Canal+ oferujący kanały Canal+ i wybrane treści na żądanie. To taki młodszy brat satelitarnej platformy Canal+, skierowany do tych, co wolą streaming.

Co oferuje Canal+ Online? Dwa główne pakiety: „Seriale i filmy” za ok. 29 zł/mies. (zawiera dostęp do kanałów filmowych Canal+ oraz biblioteki VOD filmów i seriali Canal+, np. polskie serie Klangor, Belfer, mnóstwo filmów, często na wyłączność zanim trafią gdzie indziej) oraz „Canal+ Sport” za ok. 69 zł/mies. (dostęp do wszystkich sportowych kanałów Canal+, w tym transmisje piłkarskiej Ekstraklasy, Premier League, Liga Mistrzów, NBA i wielu innych sportów). Można te pakiety łączyć lub kupować osobno. Bywają też promocje z niższą ceną przy zobowiązaniu na rok z góry.

Dla fanów sportu i kina: Canal+ ma to, czego brakuje platformom typu Netflix – świeże kino prosto z kin (mają umowy z wieloma dystrybutorami, więc filmy trafiają tu wcześniej niż np. do abonamentu HBO), oraz sport premium (np. w 2023 Canal+ odzyskał prawa do Premier League w Polsce). Osobiście używam Canal+ Online głównie dla sportu. Jako kibic piłki nożnej doceniam, że mogę wykupić dostęp tylko na miesiąc kluczowych rozgrywek i oglądać np. mecze Premier League w dosyć dobrej jakości (niezła jakość HD, stream stabilny). Mam też wielki sentyment do oryginalnych polskich produkcji Canal+ – to oni zrobili kiedyś Kasiarzy, Belfra, a ostatnio Klangor. Te seriale są dostępne właśnie w ramach pakietu filmowego.

Canal+ Online oferuje też sporo treści partnerskich – np. dodaje do pakietu dostęp do HBO (choć po rebrandingu to pewnie do Max), do serwisu Viaplay (gdy jeszcze działał) czy do Filmbox+. To taki agregator części usług. Aplikacja jest całkiem niezła, streaming działa płynnie. Minusem jest cena sportu – 69 zł to dużo, choć mania sportowa bywa kosztowna niezależnie od platformy.

TVP VOD (TVP Go)

Telewizja Polska również ma swoją bibliotekę online – TVP VOD (dostępną też przez aplikację TVP Go). Co tu dużo mówić: to przede wszystkim darmowy dostęp do programów i seriali Telewizji Polskiej. Można legalnie i bez opłat obejrzeć np. odcinki M jak miłość, Barw szczęścia, Klanu, programy typu Rolnik szuka żony, teleturnieje (Jaka to melodia?) czy publicystykę TVP. Dostępne są też ogromne archiwa – klasyczne polskie seriale (Czterej pancerni i pies, Alternatywy 4, Stawka większa niż życie) oraz filmy dokumentalne TVP. Dużym atutem jest biblioteka polskiego kina – wiele starych filmów fabularnych, teatrów telewizji, a nawet kroniki filmowe – to wszystko TVP zdigitalizowała i udostępnia. Dla miłośników historii polskiej kinematografii to skarb.

TVP VOD jest w większości darmowe (utrzymywane z reklam i z abonamentu RTV). Niektóre nowsze produkcje, szczególnie kino, bywają jednak oferowane w modelu Premium (płatne za wypożyczenie). Np. głośny film Korona królów (żartuję oczywiście) czy transmisje wydarzeń mogą wymagać mikropłatności, ale lwia część zawartości jest free. Jakość bywa różna – nowe rzeczy w HD, stare archiwa często w SD. Aplikacja TVP Go działa, choć design ma dość surowy.

Podsumowując: TVP VOD to uzupełnienie dla fanów polskich treści dostępne za darmo. Nie zastąpi Netflixa, ale oferuje coś, czego tam nie ma – tradycyjne polskie seriale, kabarety, spektakle teatralne, a nawet lektury szkolne zekranizowane przez TVP (pamiętacie Lalkę czy Potop? – wszystko jest online). W kontekście płatnych subskrypcji, to miły bonus, że pewne rzeczy można zobaczyć legalnie za zero złotych. Ja np. właśnie tam odkryłem serial „Kolumbowie” – absolutnie polecam; co za klimat!

CDA Premium

Na koniec warto wspomnieć o CDA Premium, bo to ewenement na polskim rynku. CDA znane było jako polski serwis z filmikami (taki YouTube z mniej legalnymi treściami), ale uruchomiło sekcję Premium – legalną, płatną wypożyczalnię filmów i seriali. Za ok. 19,90 zł miesięcznie CDA Premium daje dostęp do dużej bazy filmów, głównie starszych, niezależnych, klasy B, kina azjatyckiego, horrorów itd. Nie ma tam głośnych nowości, ale za to mnóstwo tytułów, których próżno szukać na globalnych platformach. To taka alternatywa dla kogoś, kto lubi przekopywać filmowe archiwa i nie przeszkadza mu niższy budżet produkcji.

CDA Premium ma też sporo polskich filmów sprzed lat – dramaty obyczajowe z lat 90, stare komedie – bo pewnie licencje do nich są tańsze. Sam kiedyś subskrybowałem CDA Premium z ciekawości i byłem zaskoczony, że znalazłem tam filmy, które pamiętałem z wypożyczalni DVD, a nigdzie indziej ich nie było. Oczywiście, trzeba liczyć się z niższą jakością (wiele materiałów to SD lub 480p) i brakiem zaawansowanych funkcji. Interfejs CDA jest dość podstawowy.

Z ciekawostek – CDA Premium było w top10 najpopularniejszych platform VOD w Polsce (ma ponad 1,3 mln użytkowników miesięcznie wg statystyk internetowych), co pokazuje, że jest zapotrzebowanie na taką tańszą, gimbazową alternatywę. Nie jest to serwis pierwszego wyboru, ale znalazł swoją niszę.

SkyShowtime

Wśród „innych” platform, choć to też globalny gracz, trzeba wspomnieć o SkyShowtime. To nowa usługa, która wystartowała w Polsce pod koniec 2022 roku. Powstała z połączenia sił Comcast (właściciel Sky/NBCUniversal) i Paramount Global – czyli agreguje treści Paramount Pictures, Universal, DreamWorks, Nickelodeon, Showtime i Sky. Jeśli brzmi to skomplikowanie – praktycznie to serwis, na którym obejrzymy filmy i seriale od tych właśnie studiów, które nie trafiają już na Netflix czy HBO.

Oferta SkyShowtime to mnóstwo hitów kinowych z ostatnich lat od Paramount i Universal (Top Gun: Maverick, Jurassic World: Dominion, Minionki, Mission: Impossible itp.), klasyczne serie filmowe (cała saga Indiana Jones, Ojciec chrzestny), sporo filmów dla dzieci (DreamWorks – Shrek, Kung Fu Panda), a także nowe seriale oryginalne Showtime i Sky (Halo na podstawie gry, 1923 – prequel Yellowstone, Tulsa King z Sylvestrem Stallone). Ponadto, gdy HBO Max wycofało część produkcji, niektóre wylądowały tu (np. serial 1899 braci od Dark, choć to Netflixowy, zniknął i ponoć ma być w ofercie?). Generalnie to serwis dla tych, którym brakowało treści Paramount+ i Peacock (bo w USA to odrębne platformy, a w Europie połączyli je w jedno pod nazwą SkyShowtime).

Cena SkyShowtime w Polsce jest umiarkowana: standardowo 24,99 zł/mies. za plan bez reklam (HD, 2 urządzenia jednocześnie), a jest też tańsza opcja z reklamami 19,99 zł (Full HD, 1 urządzenie). Na starcie dawali promocję –50% na zawsze (czyli ~12,50 zł/mies.) dla pierwszych subskrybentów, więc sporo osób z tego skorzystało. Co do jakości – początkowo nie mieli w ogóle 4K, same HD, co nieco rozczarowało fanów technologii. W 2024 zapowiedziano wprowadzenie planu Premium z 4K (prawdopodobnie droższego).

Moje doświadczenia ze SkyShowtime są ograniczone – testowałem go głównie dla filmów, bo chciałem zobaczyć parę hitów Paramountu, których nie miałem gdzie indziej. Działało to ok, choć interfejs wydawał mi się „biedniejszy” niż Netflix/Disney (coś jak w początkach Disney+). Jednak jeśli kogoś interesują konkretne serie jak Yellowstone (sequele i spin-offy są tu), Star Trek (nowe seriale Strange New Worlds, Picard – tak, fani Star Treka powinni tu zajrzeć) czy po prostu lubi kino od tych wytwórni – warto rozważyć. SkyShowtime może jeszcze nie ma takiej rozpoznawalności, ale w Polsce już przegonił w popularności np. Viaplay i goni tradycyjnych nadawców. Ciekawostka: to właśnie tu będzie można oglądać nowe filmy z serii Bond (bo prawa ma MGM/Amazon – hmm to może prime?), no i sporo klasyki Hollywood z lat 80/90.

Podsumowując: SkyShowtime to kolejny klocek w układance – dla pełni biblioteki światowej kinematografii pewnie i to by trzeba dodać. Choć moim zdaniem, to serwis na etapie budowania pozycji – daje dobre promocje i może zaskoczyć asami z rękawa (np. nowe produkcje kinowe dość szybko po premierze).

Platformy streamingowe – co wybrać w tym bogactwie?

Jak widać, rok 2025 oferuje nam bogactwo platform streamingowych, a każda ma swoje unikalne atuty. Nie istnieje jedna idealna usługa, która zaspokoi potrzeby każdego widza – dlatego coraz częściej praktykujemy żonglowanie subskrypcjami lub posiadanie równocześnie 2-3 serwisów. Ostateczny wybór najlepszego VOD w Polsce zależy głównie od Twoich preferencji:

  • Jeśli cenisz różnorodność i bycie na bieżąco z popkulturą – Netflix pozostaje królem. Ogrom treści, o których wszyscy mówią, regularne premiery i mocne polskie akcenty sprawiają, że trudno go zastąpić. To najbardziej uniwersalna platforma 2025 roku, choć swoje kosztuje.
  • Jeśli wolisz mniejszy wybór, ale gwarancję jakości – postaw na duet HBO Max (Max) + Disney+. Max zapewni doznania kinomana i serialomaniaka (HBO nigdy nie zawodzi, do tego polskie produkcje TVN), a Disney+ dostarczy rozrywki dla całej rodziny i fanowskich emocji przy Marvelu i Star Wars. Te dwie platformy komplementarnie pokrywają szerokie spektrum w bardzo dobrej jakości.
  • Budżet ograniczony? – Amazon Prime Video to najlepszy wybór ekonomiczny. Za ułamek ceny konkurencji dostaniesz kilkaset godzin świetnej rozrywki (The Boys, Jack Ryan, filmy akcji). Dodatkowo możesz uzupełnić to darmowym TVP VOD czy taniutkim CDA Premium, jeśli akurat nie masz ochoty wydawać więcej.
  • Lubisz polskie programy i sport – rozważ subskrypcje Playera lub Polsat Box Go albo Canal+ Online, w zależności od ulubionych treści. Dla fana piłki nożnej czy rodzimych show typu Taniec z Gwiazdami, globalne platformy nie wystarczą. Np. mecz Ligi Mistrzów obejrzysz na Polsat Box Go, a najnowszy odcinek Love Island na Playerze – i nic tego nie zmieni.
  • Jesteś kinomanem i chcesz mieć wszystko? – cóż, pozostaje opcja dla prawdziwych maniaków: subskrybować niemal wszystko (Netflix, Max, Disney+, Amazon, Apple, Canal+ … i tak dalej). To oczywiście uderzy po kieszeni, ale coraz częściej pojawiają się oferty pakietowe czy promocyjne. Niektórzy operatorzy telekomunikacyjni oferują w pakiecie np. Netflix + HBO Max + Amazon, banki dają cashback za subskrypcje, a Play czy Plus dorzucają dostęp do Disney+ lub Tidal. Warto polować na takie okazje.

Sam, testując wszystkie powyższe serwisy, wyrobiłem sobie pewien system: rotuję platformy sezonowo. Np. zimą, gdy więcej czasu spędzam w domu, mam aktywne 3-4 abonamenty (Netflix, Max, Disney+ i np. Canal+ dla sportu). Latem ograniczam się do 1-2 (częściej Netflix lub Prime, bo mniej oglądam). Czasem też dzielę konto Premium ze znajomymi/rodziną, by ciąć koszty – to się tyczy Netflixa, Disney+ czy Apple (tam formalnie można family sharing). W 2025 widać też trend konsolidacji – kto wie, może doczekamy się jakiegoś zbiorczego abonamentu bundlującego kilka VOD na raz? Na razie jednak musimy sami żonglować.

Niezależnie od wyboru, jedno jest pewne: w 2025 roku widz online w Polsce ma lepiej niż kiedykolwiek. Pamiętam czasy, gdy czekało się tydzień na nowy odcinek ulubionego serialu w TV lub polowało na płyty DVD. Teraz praktycznie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, legalnie i w świetnej jakości. Mamy złotą erę streamingową, choć trochę obarczoną klątwą urodzaju.

Na koniec moja subiektywna rada: zastanów się, jakie konkretnie treści chcesz oglądać w najbliższym czasie. Jeśli planujesz np. maraton Władcy Pierścieni – wybierz Amazon na miesiąc. Jeśli ciągnie Cię do The Last of UsGry o tron – weź Max. A jak dzieci pytają gdzie oglądać bajki online, odpowiedź brzmi: Disney+. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zmieniać serwisy co kilka miesięcy.

oferty internetu i telewizji
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o

0 komentarzy
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Powiązane artykuły

Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%

Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów

Panwybierak.pl to porównywarka ofert dostawców Internetu, telewizji i telefonu. W jednym miejscu porównasz najlepsze oferty dostępne w Twoim budynku. Zamawiając na panwybierak.pl nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, ustalimy dla Ciebie dogodny i szybki termin bezpłatnej dostawy usług i umowy.

testimonial.author

To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!

mobiRANK.pl
testimonial.author

Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!

Paweł z Krakowa

Mówią o nas

  • UKE
  • antyweb logo
  • speedtest logo
  • money logo
  • wirtualna polska