Jak doprowadziłem do tego, że internet 300 Mb/s nie wystarczył mi w domu
10 czerwca 2025

Przyznaję – jeszcze parę lat temu wydawało mi się, że łącze 300 Mb/s to luksus i zapas mocy na lata. Gdy w domu pojawił się światłowód o takiej przepustowości, byłem pewien, że komfortowo udźwignie on streaming filmów, pracę zdalną i całą masę urządzeń. Średnia prędkość internetu domowego w Polsce wynosiła wtedy około 50–100 Mb/s, więc moje 300 Mb/s znacznie przekraczało przeciętne potrzeby. Było to… złudne.
Życie szybko zweryfikowało te założenia. W szczytowych momentach – gdy dzieci oglądały Netflix na telewizorze 4K, ja prowadziłem wideokonferencję, a w tle aktualizowała się gra – nawet łącze 300 Mb/s zaczęło się dosłownie krztusić.
Dlaczego 300 Mb/s to dziś często za mało w domu?

Jeszcze niedawno 300 Mb/s brzmiało jak bajka – przecież według danych UKE w kwietniu 2024 r. średnia prędkość pobierania stacjonarnego internetu w polskich domach wynosiła 130,1 Mb/s (upload 49,1 Mb/s). To ogromny skok z zaledwie ok. 50 Mb/s w 2020 roku. Ba, Speedtest Global Index podaje, że na początku 2025 r. mediana prędkości pobierania w Polsce osiągnęła już 181,57 Mb/s. Wydawałoby się więc, że 300 Mb/s to nadal spory zapas ponad średnią. Dlaczego zatem w praktyce okazało się niewystarczające?
Zobacz również: Najlepsze oferty internetu na poziomie 300 Mb/s

55.01 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
50 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
50 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

49.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
40 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet stacjonarny do 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
100 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

64.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi
Po pierwsze, zapotrzebowanie na pasmo rośnie lawinowo. Coraz więcej domowników jednocześnie korzysta z internetu do wymagających zadań. Standardem stało się oglądanie filmów w Full HD i 4K, granie online, wideokonferencje w pracy i szkole, a do tego dochodzą setki aktualizacji i urządzeń smart home działających w tle. Suma tych obciążeń potrafi błyskawicznie zapełnić łącze. Mój przypadek nie jest odosobniony – statystyki pokazują, że Polacy zużywają coraz więcej danych. Przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce transferuje już ponad 300 GB danych miesięcznie w sieci stacjonarnej. To dowód, jak intensywnie korzystamy dziś z internetu.
Po drugie, wzrosła dostępność szybkich łączy, więc treści w sieci są dostosowane do wyższych prędkości. Jeszcze w 2016 r. niemal nikt nie miał w domu ponad 100 Mb/s (tylko 1,8% testów to przekraczało), a w 2024 r. ponad 30% pomiarów osiągało już >100 Mb/s. Operatorzy masowo podnoszą prędkości do 300 Mb/s, 600 Mb/s czy 1 Gb/s – co cieszy użytkowników, ale też zachęca dostawców treści do oferowania lepszej jakości (np. video 4K HDR, streaming gier). Unia Europejska wyznaczyła zresztą cel, by do 2025 roku każde gospodarstwo domowe miało dostęp do internetu co najmniej 100 Mb/s, z możliwością modernizacji do 1 Gb/s. Widać wyraźnie, że 100 Mb/s to dziś minimum, a poprzeczka stale się podnosi. W takim kontekście 300 Mb/s przestaje być „nadmiarem” – staje się raczej nowym standardem, który przy dużym obciążeniu bywa na styk.
Ile pasma zużywają nasze ulubione usługi: VOD, streaming, gry, smart home

Gdzie konkretnie ucieka przepustowość łącza w typowym domu? Aby zrozumieć, dlaczego 300 Mb/s bywa za mało, przyjrzyjmy się typowym usługom i urządzeniom oraz ich apetycie na megabity. Często nie zdajemy sobie sprawy, ile Mb/s „zjada” jeden film w 4K czy jedna wideorozmowa. Oto przegląd najbardziej pasmożernych aktywności w domu:
Streaming wideo 4K – seriale i filmy w jakości Ultra HD
Największym pożeraczem pasma w moim domu okazał się streaming video w wysokiej rozdzielczości. Netflix, HBO Max, YouTube – wszędzie tam rośnie udział treści w 4K Ultra HD. Taki obraz ma cztery razy więcej pikseli niż Full HD, co oznacza również wielokrotnie większy strumień danych. Netflix zaleca co najmniej 15 Mb/s łącza dla jakości 4K, a YouTube około 20 Mb/s. W praktyce bywa to nawet więcej – np. YouTube w 4K przy 60 kl/s i HDR potrafi wygenerować strumień ok. 40 Mb/s. Podobnie HBO Max sugeruje minimum 25 Mb/s (a najlepiej 50 Mb/s) dla materiałów Ultra HD.
Te liczby dotyczą jednego urządzenia, jednej sesji. U mnie w domu często dwa telewizory jednocześnie odtwarzają coś w wysokiej jakości – dzieci oglądają bajki w salonie, a ja z żoną serial w sypialni przez aplikację operatora TV. To już potencjalnie 2 × 20–25 Mb/s = 40–50 Mb/s zajętości łącza non stop. Dodajmy do tego np. muzykę z YouTube na laptopie (kolejne parę megabitów) albo streaming Twitcha na tablecie – i znaczący ułamek naszego łącza 300 Mb/s jest wykorzystany tylko na wideo. Nic dziwnego, że gdy w tym samym czasie ruszy jakaś większa akcja w tle, zaczynają się problemy.
Co ważne, współczesna telewizja przez internet (IPTV i VOD od operatorów) też działa w oparciu o streaming. Oglądając kanały TV czy wydarzenia sportowe w aplikacji dostawcy, de facto również strumieniujemy dane przez internet. Taki stream HD może zużywać ok. 5–8 Mb/s, a w 4K nawet kilkanaście. Dawniej telewizja kablowa czy satelitarna nie obciążała naszego łącza internetowego – teraz coraz częściej telewizor „bije się” o pasmo z innymi urządzeniami. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na to, jak zarządzać pasmami internetu domowego – pisaliśmy o tym kilka miesięcy temu.
Podsumowując: jeśli masz w domu miłośników Netflixa, HBO Max czy YouTube, przygotuj się na duże zużycie pasma. Pojedynczy film czy koncert w 4K może zajmować ~20 Mb/s, a przy kilku takich jednoczesnych streamach dziesiątki megabitów znikają jak nic. Sam się o tym przekonałem, gdy wieczorami łącze zaczęło się zatykać. Jak zauważa Plus, „im więcej urządzeń korzysta jednocześnie z sieci, tym wyższa prędkość będzie potrzebna, żeby uniknąć spadków jakości”. Dlatego operator ten rekomenduje łącza „w granicach 300 Mb/s, a nawet 600 Mb/s” do komfortowego streamingu 4K. Moje 300 Mb/s okazało się więc punktem wyjścia, a nie nadmiarem.
Gry online, pobieranie i wideokonferencje – ukryci zabójcy megabitów
Drugim czynnikiem obciążającym łącze okazały się gry komputerowe oraz praca zdalna. Choć sama rozgrywka online (np. strzelanka multiplayer) nie zużywa wiele – często kilkaset kb/s do paru Mb/s, to problem pojawia się przy pobieraniu gier i aktualizacji. Nowoczesne tytuły potrafią ważyć dziesiątki, a nawet setki gigabajtów. Przykładowo gra Star Wars Jedi: Survivor ma około 130 GB – ponad trzy razy więcej niż poprzednia część. Baldur’s Gate III zajmuje aż 150 GB. Ściągnięcie takiej gry potrafi przytkać każde łącze na dłuższy czas. 300 Mb/s to teoretycznie ok. 37,5 MB/s – przy takiej szybkości 150 GB pobierzemy w około godzinę. Przez ten czas łączna przepustowość jest niemal w całości skonsumowana przez jeden komputer lub konsolę. Jeśli syn rozpocznie pobieranie nowej gry wieczorem, to oglądany równolegle film może zacząć klatkować, a inne usługi zwolnią do żółwiego tempa.
Wideokonferencje i zdalne lekcje – oj, to kolejny element układanki. W erze post-pandemicznej praca z domu i nauka online stały się powszechne (np. angielski w formie video sprawdza się doskonale). Popularne platformy (Teams, Zoom) zużywają ok. 2–3 Mb/s na każde połączenie w jakości HD – i to w obie strony, bo wysyłamy i odbieramy obraz. Dwie osoby w domu na równoległych callach mogą więc potrzebować łącznie ok. 10–12 Mb/s (download + upload) tylko na komunikatory. Wydaje się niewiele, ale wideokonferencje są bardzo wrażliwe na opóźnienia i utratę pakietów. Wystarczy, że w tle inny domownik zacznie coś ściągać czy oglądać w 4K i ping skacze, obraz zaczyna się zacinać. Sam przeżyłem takie sytuacje: ważne spotkanie online, a tu nagle jakość spada, głos się urywa – bo akurat w tym momencie konsola dziecka zdecydowała się pobrać aktualizację 20 GB do gry. Upload bywa tu wąskim gardłem – wiele ofert 300 Mb/s daje np. tylko 50 Mb/s wysyłania, co przy dwóch kamerach HD na uplinku może być na granicy. Ten aspekt często pomijamy, koncentrując się na downloadzie, a stabilny upload jest kluczowy dla pracy zdalnej.
Wreszcie, gry w chmurze (cloud gaming) i streaming wideo z kamer. Jeśli korzystasz z usług typu GeForce NOW, Xbox Cloud Gaming czy PS Remote Play – one także wymagają stałego strumienia danych rzędu kilkunastu Mb/s (dla jakości Full HD) aż do ok. 50 Mb/s (4K przy 60 fps). Podobnie domowe kamerki IP – coraz popularniejszy element smart home – wysyłają wideo HD/Full HD do chmury, co potrafi zająć kilka megabitów ciągle, zwłaszcza gdy masz kilka takich kamer strzegących posesji. To niby drobiazgi, ale zsumowane mogą stale wykorzystywać 5–10% twojego łącza.
Smart home i urządzenia IoT – małe, ale w liczbie mnogiej
Na koniec warto wspomnieć o całej masie pomniejszych urządzeń, które także korzystają z sieci: smartfony, tablety, Smart TV, dekodery, głośniki smart, lodówki z Wi-Fi, odkurzacze roboty, itd. Każde z nich okresowo coś pobiera lub wysyła – czy to backup zdjęć do chmury, czy aktualizacje aplikacji, czy synchronizację danych. Pojedynczo zużycie bywa małe, ale przeciętny dom ma dziś kilkanaście urządzeń stale podłączonych do Wi-Fi. Według raportu operatora Play, z sieci mobilnej w domu korzystają często nawet terabajty danych w skali miesiąca, a średnia na użytkownika mobilnego to już 150 GB miesięcznie. To pokazuje, że również urządzenia mobilne mocno obciążają łącza. W sieci stacjonarnej, gdzie nie ma limitów, nasze smart gadżety nie mają oporów przed zużywaniem gigabajtów danych – często w tle i bez naszej wiedzy.
Sam byłem zaskoczony, gdy router pokazał statystyki: dziesiątki GB miesięcznie schodzi na aktualizacje systemów, kopie zapasowe z telefonów, streaming muzyki, gry online na konsoli, itp. Ta „digitalna codzienność” jest wygodna, ale ma swoją cenę w postaci zapychania łącza. 300 Mb/s, które kiedyś wydawało się ogromne, dziś bywa na styk przy tylu aktywnych sprzętach.
Wniosek? Nasze domowe potrzeby internetowe w ostatnich latach eksplodowały. Nawet jeśli jedna usługa nie zużyje całego pasma, to kumulacja wielu strumieni danych równocześnie potrafi dobić do granic łącza 300 Mb/s. Dlatego coraz częściej słyszy się opinie, że „300 to nowa 100” – prędkość dobra na start, ale dla wymagających domów już niewystarczająca.
Gdzie podziało się moje 300 Mb/s? Wąskie gardło Wi-Fi i sprzętu
Skoro profil zużycia mamy przeanalizowany, nasuwa się pytanie: czy zawsze wina leży w samej prędkości łącza? Czasem użytkownicy narzekają na wolny internet, podczas gdy testy operatora pokazują pełne 300 Mb/s. Gdzie zatem tkwi problem? Bardzo często – w naszej domowej sieci Wi-Fi oraz sprzęcie. To kolejne odkrycie, jakiego dokonałem, drążąc temat wydajności łącza.
Stary router, 2.4 GHz i inne grzechy – dlaczego Wi-Fi nas ogranicza?
Okazało się, że choć dostawca dostarcza 300 Mb/s do mojego domu, to nie zawsze tyle docierało do urządzeń. Powód? Router Wi-Fi i jego konfiguracja. Standardowy router oferowany przez operatora często nadaje na dwóch pasmach: 2,4 GHz i 5 GHz. To pierwsze – starsze – ma większy zasięg, ale jest zdecydowanie wolniejsze. Niestety wiele urządzeń domyślnie łączy się właśnie z siecią 2,4 GHz (albo użytkownicy pozostają przy niej dla wygody zasięgu). Efekt? Limit przepustowości Wi-Fi 2,4 GHz bywa znacznie poniżej 300 Mb/s. Jak podaje SpeedTest.pl, w 2023 roku aż 36% testów w sieciach światłowodowych odbywało się na paśmie 2,4 GHz – ze średnią prędkością jedynie 44 Mb/s! Reszta testów na nowocześniejszym 5 GHz dawała średnio 273 Mb/s. To ogromna różnica. Innymi słowy: ponad jedna trzecia użytkowników superszybkiego internetu ogranicza się sama, korzystając z Wi-Fi, które obcina ich łącze do kilkudziesięciu Mb/s.
Dokładnie tak było u mnie. Początkowo wszystkie urządzenia trzymałem w jednej sieci Wi-Fi (2,4 GHz, bo „lepiej łapie w całym domu”). Nie zdawałem sobie sprawy, że tym samym marnuję dwie trzecie potencjału łącza. Dopiero rozdzielenie na sieć 5 GHz dla nowszych urządzeń sprawiło, że na laptopie zacząłem realnie widzieć prędkości rzędu 250–300 Mb/s. Wniosek: jeśli masz szybki internet, korzystaj z pasma 5 GHz zawsze, gdy to możliwe. Pasmo 2,4 GHz traktuj jako ostateczność (stare sprzęty lub duże odległości), bo to ono często jest wąskim gardłem.
Standard Wi-Fi ma znaczenie – czas na Wi-Fi 5 lub Wi-Fi 6
Drugim „grzechem” był leciwy router. Urządzenie, które dostałem parę lat temu od dostawcy, obsługiwało standard Wi-Fi 4 (802.11n) – wtedy wystarczający, dziś już przestarzały. Wi-Fi 4 oferuje teoretycznie do 300 Mb/s, ale realnie – dużo mniej. Dane z testów potwierdzają, że Wi-Fi 4 daje średnio ~82 Mb/s transferu. To by się zgadzało z moimi obserwacjami – na smartfonie nigdy nie przekraczałem ~100 Mb/s, dopóki działałem na starym routerze. Dopiero wymiana na nowy z Wi-Fi 5 (802.11ac) pozwoliła rozwinąć skrzydła – testy zaczęły pokazywać ponad 250 Mb/s przez Wi-Fi. Wi-Fi 5 według pomiarów SpeedTest.pl osiągało średnio 282 Mb/s, co praktycznie pokrywa się z możliwościami łącza 300 Mb/s. Jeszcze dalej idzie Wi-Fi 6 (802.11ax) – tu średnia w Polsce to już 515 Mb/s (oczywiście u ludzi, którzy mają gigabitowe łącza i odpowiedni sprzęt). Różnica generacji jest kolosalna.
Niestety, wiele osób wciąż korzysta z przestarzałych routerów, bo „skoro działa, to po co zmieniać”. Sam byłem w tej grupie – nie doceniłem wpływu routera. A prawda jest taka, że nowy router potrafi tchnąć drugie życie w szybki internet. Jeśli twój dostawca oferuje nowoczesny router (np. z Wi-Fi 6) – warto z tego skorzystać. Jeśli nie, rozważ zakup własnego sprzętu lub przynajmniej porządną sieć mesh, by pokryć dom sygnałem 5 GHz. To szczególnie ważne przy większych mieszkaniach i domach jednorodzinnych, gdzie ściany tłumią sygnał. Pamiętajmy: sygnał Wi-Fi słabnie z odległością i przeszkodami – nawet najlepsze łącze nic nie da, jeśli w pokoju na piętrze osiągasz 10% jego prędkości przez słaby sygnał. Częstym błędem jest upychanie routera gdzieś w kącie, za szafką – co mocno ogranicza jego zasięg. Lepiej umieścić go możliwie centralnie i wysoko.
Podsumowując, najczęstsze błędy użytkowników szybkiego internetu dotyczą sieci wewnętrznej. Oto lista grzechów głównych i sposobów, jak ich unikać:
- Korzystanie tylko z Wi-Fi 2,4 GHz – Rozwiązanie: Przełącz urządzenia na 5 GHz, utwórz odrębną sieć Wi-Fi 5 GHz dla nowszych sprzętów.
- Stary router (Wi-Fi 4) – Rozwiązanie: Zainwestuj w nowy router z Wi-Fi 5 lub 6. Sprawdź u operatora, czy oferuje wymianę sprzętu na nowszy model.
- Złe umiejscowienie routera – Rozwiązanie: Ustaw router centralnie, nie chowaj go w szafce. Rozważ system mesh lub dodatkowy punkt dostępowy, jeśli masz martwe strefy zasięgu.
- Brak kabli tam, gdzie to możliwe – Rozwiązanie: Urządzenia stacjonarne (PC, konsola, Smart TV stojący obok routera) podłącz kablem Ethernet. Odciąży to Wi-Fi i da pełną prędkość tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.
- Pomijanie testów i monitoringu – Rozwiązanie: Regularnie mierz prędkość (np. speedtest) na różnych urządzeniach. Sprawdzaj, czy wyniki zbliżają się do 300 Mb/s. Jeśli nie – szukaj winowajcy (Wi-Fi? ograniczenie karty sieciowej? przeciążenie sieci?). Monitoruj też, które urządzenia w domu generują największy ruch – wiele nowoczesnych routerów pokazuje statystyki per urządzenie. To pomoże wychwycić np. nadmierne zużycie przez aktualizacje czy aplikacje w tle.
- Zbyt niska przepustowość uploadu – Rozwiązanie: Jeśli pracujesz zdalnie, rozważ oferty z symetrycznym łączem lub po prostu wyższym uploadem (np. światłowód często oferuje 300/300 Mb/s, podczas gdy kablówka 300/20 Mb/s). Upload jest kluczowy dla jakości połączeń wychodzących (kamery, wysyłanie plików, backupy).
Dopiero eliminacja tych „wewnętrznych” wąskich gardeł pozwoliła mi w pełni wykorzystać potencjał łącza. Wielu użytkowników pochopnie wini dostawcę za wolny internet, podczas gdy problem leży w ich domowej sieci. Warto o tym pamiętać, zanim uznamy, że „internet jest do niczego”. Czasem wystarczy mała modernizacja w domu, by odczuć dużą poprawę.
Jak dobrać odpowiednią ofertę internetu do domu?
Historia mojego łącza 300 Mb/s nauczyła mnie, że wybór prędkości internetu trzeba oprzeć na realnych potrzebach – z zapasem na przyszłość. Jeśli stoisz przed decyzją o zakupie/zmianie usługi internetowej, rozważ kilka czynników: liczbę domowników, ich aktywności online, liczbę urządzeń oraz plany na najbliższe lata (np. czy planujesz zakup kolejnego smart TV 4K, czy dzieci zaczną grać online itp.). Poniżej kilka wskazówek, jak dopasować ofertę do siebie:
Liczba użytkowników i urządzeń vs. prędkość łącza
To podstawowy wyznacznik. Operatorzy często sami sugerują, jaki abonament pasuje do danego gospodarstwa. Na przykład Plus w swoim poradniku proponuje: do 150 Mb/s dla 1–2 osób z małą liczbą urządzeń, 300 Mb/s dla domu 2–3 osobowego przy codziennym użytkowaniu, 600 Mb/s dla większej rodziny (3+ osoby, wiele urządzeń), a 1 Gb/s i więcej dla bardzo wymagających, gdzie wiele sprzętów musi działać jednocześnie. Z mojego doświadczenia mogę te progi potwierdzić. Jeśli mieszkasz sam lub we dwójkę i nie oglądacie wszystkiego w 4K – 100–200 Mb/s może Wam wystarczyć. Ale przy rodzinie z dziećmi i bogatym życiu cyfrowym, 300 Mb/s to absolutne minimum, żeby nie wchodzić sobie w drogę nawzajem. Ja przekonałem się, że dla 4-osobowej rodziny lubiącej streaming lepsze będzie celowanie w 500–600 Mb/s, by mieć margines. Z kolei gigabitowe łącze (1000 Mb/s) to już komfort i pewność na przyszłość – obecnie rzadko w pełni wykorzystywane, ale bardzo odporne na “zapchanie” nawet w najbardziej intensywne wieczory.
Ważne jest też, ile urządzeń naraz bywa aktywnych. Policzenie tego może być trudne (bo nawet lodówka czy żarówka smart czasem coś wysyła), ale pomyślmy: 3 telefony, 2 laptopy, Smart TV, konsola, tablet – już mamy ~8 urządzeń, które mogą jednocześnie korzystać z sieci. Każde może nie potrzebować wiele, ale razem już tak. Im więcej sprzętów smart w domu, tym bardziej skłaniałbym się ku wyższym opcjom prędkości.
Rodzaj łącza i oferta dostępna w okolicy
Technologia łącza również wpływa na odczuwalną jakość. Jeśli masz możliwość, światłowód FTTH jest obecnie najlepszym wyborem – zapewnia najwyższe prędkości i niskie opóźnienia. Światłowód w Polsce oferuje już średnio ok. 246 Mb/s downloadu (to ~2,5 raza szybciej niż inne technologie), a upload ponad 100 Mb/s, z pingiem ok. 11 ms. To parametry idealne do domu multimedialnego. Kablówka (DOCSIS) też potrafi dać 300 Mb/s czy 600 Mb/s, choć zwykle z niższym uploadem i nieco wyższym pingiem. Internet mobilny 5G – opcja dla tych bez dostępu do kabli – bywa loterią. W szczycie może zwalniać, ping skacze, są limity danych (choć coraz wyższe). Mimo to, nowoczesne 5G w dobrej lokalizacji potrafi osiągnąć setki Mb/s, a nawet ok. 1 Gb/s w idealnych warunkach. Jednak stabilności światłowodu raczej nie przebije, szczególnie do streamingu 4K (sygnał zależy od obciążenia stacji i zasięgu). Satelitarny internet (np. Starlink) to ostateczność – prędkość bywa ok (ok. 00–200 Mb/s), ale duże opóźnienia i ograniczenia transferu sprawiają, że do domu z intensywnym użytkowaniem VOD/gier średnio się nadaje.
W praktyce wybór często jest ograniczony tym, co w ogóle dociera do naszej lokalizacji. Dlatego zacznij od sprawdzenia dostępnych operatorów. Tu z pomocą przychodzą porównywarki usług, takie jak PanWybierak.pl – w jednym miejscu sprawdzisz, czy pod twoim adresem jest światłowód Orange, Netia, lokalny ISP, kablówka czy tylko opcja mobilna. Sam korzystałem z takiej strony przed decyzją o zmianie oferty – okazało się, że pojawił się nowy dostawca z lepszą opcją, o czym bym nie wiedział bez porównania. Nie kieruj się przyzwyczajeniem, że „mam od lat tego operatora, to zostaję” – konkurencja na rynku przyspiesza, ceny spadają, prędkości rosną. Może się okazać, że za podobną cenę gdzie indziej dostaniesz 2–3 razy szybsze łącze.

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.
Powiązane artykuły
Najnowsze artykuły
Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%
Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów
To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!
Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!