Wyjazd do Paryża samemu? (1) Testowałem, czy to możliwe. Tak, ale dbaj o internet
6 sierpnia 2025

Podróżowanie w pojedynkę do miasta miłości? Czemu nie! Jako entuzjasta technologii i zapalony podróżnik postanowiłem wybrać się samodzielnie do Paryża, by zwiedzić to magiczne miasto na własnych warunkach – bez kompromisów, za to z solidnym planem. Czyli tak jak robi coraz więcej Polaków – niekoniecznie z pomocą biura turystycznego, a z mapą Google i własnym planem działania. Czy taki model się sprawdzi?
Część 1.
Główny cel wyprawy był nietypowy: sprawdzić, jak działa mobilny internet (LTE/5G) w różnych zakątkach Paryża. Po wcześniejszych doświadczeniach w krajach spoza UE wiedziałem, że bywa z tym różnie – w Turcji za swobodne korzystanie z sieci mobilnej można słono zapłacić, bo kraj nie podlega unijnym zasadom roamingu (rachunki rzędu 1000+ zł za zwykłe mapy czy media społecznościowe to realne ryzyko!). Podobnie Szwajcaria okazała się pułapką – po wylądowaniu wyłączyłem tam dane, ale chwila nieuwagi (kupno biletu, sprawdzenie mapy) zjadła drogi pakiet w kilka minut (internet w Szwajcarii potrafi być nawet najdroższy w Europie – chyba nawet w Turcji nie było tak drogo!). Właśnie dlatego tym razem obrałem kurs na Paryż, licząc że w ramach UE będzie bezstresowo i bez dodatkowych opłat dzięki zasadzie Roam Like at Home. (Przypomnę, że Unia Europejska przedłużyła darmowy roaming do 2032 roku, więc możemy dzwonić i surfować w innych krajach UE jak u siebie). Czy faktycznie czekała mnie pełna beztroska online w stolicy Francji? Spakowałem plecak, naładowałem telefon i ruszyłem przekonać się o tym na własnej skórze.
Planowanie podróży do Paryża i przygotowania (aplikacje, bilety, internet)

Jadąc solo, cały plan zwiedzania ułożyłem samodzielnie – dopasowany do mojego tempa i ciekawości. Rozpisany dzień po dniu harmonogram pozwolił mi zobaczyć maksimum atrakcji, a przy okazji przetestować zasięg sieci w przeróżnych miejscach: od zatłoczonych zabytków centrum po obrzeża miasta (Disneyland i Wersal). Kluczem do sukcesu było przygotowanie kilku rzeczy przed wyjazdem:
- Bilety i dojazdy. Kupiłem z wyprzedzeniem bilety online do Wieży Eiffla, rejsu po Sekwanie, Disneylandu, Wersalu czy Luwru – wszystkie otrzymałem mailem i zapisałem w telefonie (na wszelki wypadek pobrałem pliki PDF offline, choć internet miał działać bez problemu). Zaplanowałem też transport po mieście. Postawiłem na komunikację publiczną – paryskie metro i RER. Rozważałem, jakie bilety najbardziej się opłacą: ostatecznie zdecydowałem się na kartę Navigo Découverte ważną od poniedziałku (obejmującą strefy 1-5, by pokryć także dalsze wyprawy do Disneylandu i Wersalu) oraz kilka pojedynczych biletów na weekend zanim karnet wszedł w życie. Taki układ wyszedł korzystniej niż kupowanie wielu osobnych biletów czy karnetów dziennych. Kartę Navigo doładowałem od razu na tydzień – jej koszt (łącznie ok. 30€ z opłatą za wyrobienie) zwrócił się biorąc pod uwagę liczbę przejazdów. Dzięki temu nie musiałem martwić się o żadne bilety przy każdej jeździe metrem. Co ważne – tu otrzymujesz plastikową kartę, więc nie ma potrzeby np. aplikacji korzystającej z internetu.
- Aplikacje i mapy. Jeszcze w Polsce zainstalowałem kilka aplikacji pomocnych w Paryżu. Pierwsza to oficjalna aplikacja Disneyland Paris, pokazująca czasy oczekiwania na atrakcje i harmonogram pokazów – absolutny must-have na dzień w parku (i jak się okazało, wymagała dobrego internetu w ciągu dnia). Przydała się też aplikacja Bonjour RATP/Next Stop Paris – z mapą metra offline i planowaniem tras. Choć mam opanowane Google Maps, to awaryjna mapa metra bez netu dodawała komfortu psychicznego, gdybym np. stracił zasięg pod ziemią. (W praktyce sieć działała nawet w tunelach – o czym dalej!). Miałem również aplikację Paris Guide z kilkoma audioprzewodnikami i poleceniami miejsc – część zawartości pobrałem offline, żeby zaoszczędzić transfer danych. Na koniec, pobrałem trochę ulubionej muzyki i seriali na telefon – w razie wolnych chwil, by nie streamować wszystkiego na żywo. Pakiet internetu w moim abonamencie niby duży, ale czemu go nie oszczędzić na bardziej potrzebne momenty.
- Roaming i sprzęt. Upewniłem się, że mój operator ma włączony roaming UE i oferuje 5G w ramach Roam Like at Home. Sprawdziłem limity fair usage – mój plan pozwalał mi wykorzystać bez dopłat około 15 GB w UE, co powinno wystarczyć (zużycie w trakcie takiej podróży szacowałem na kilka(naście) gigabajtów, biorąc pod uwagę ciągłe korzystanie z map, mediów społecznościowych, wyszukiwanie informacji i wysyłanie zdjęć). Dodatkowo spakowałem powerbank 20,000 mAh – bo dobry internet to jedno, ale bateria w smartfonie przy tak intensywnym użyciu topnieje błyskawicznie. W kieszeń wrzuciłem też małą kartę eSIM Orange Flex jako potencjalne koło ratunkowe (mają w UE nielimitowany transfer z lejkiem, więc gdybym przypadkiem potrzebował więcej danych lub gdyby mój główny SIM zawiódł, mogłem włączyć tę usługę). Byłem uzbrojony! Teraz czas w drogę.
Dzień 1: Przylot, Montmartre i pierwsze testy sieci
Wylądowałem na lotnisku Paryż-Orly tuż po 13:20. Jeszcze przed kontrolą paszportową wyłączyłem tryb samolotowy w telefonie – i od razu dostałem SMS od operatora: “Witamy we Francji, koszt połączeń … transfer danych bez dodatkowych opłat w ramach UE (polityka uczciwego korzystania do 15 GB)”. Uff, można korzystać swobodnie. Złapałem taksówkę do hotelu (niewielki, klimatyczny hotelik w dzielnicy Montparnasse). Już w taksówce nie wytrzymałem – pierwszy test internetu: odpalam szybko speedtest. Ku mojej radości na autostradzie telefon złapał 5G Orange F, pobieranie ok. 150 Mb/s, wysyłanie ok. 30 Mb/s – spokojnie jak w domu. Post na Instagrama z „Hello Paris!” wrzucony w kilka sekund. To był dobry prognostyk na resztę wyjazdu.

Po zostawieniu rzeczy w hotelu, około 15:00 byłem gotów ruszyć w miasto. Na pierwszy ogień – Montmartre, romantyczna dzielnica artystów. Samemu czy w grupie, Montmartre urzeka wszystkich, a ja chciałem też sprawdzić tam działanie sieci na wzgórzu pełnym turystów. Dojazd z Montparnasse na miejsce to metro nr 12 – według mojej appki RATP najprostsza trasa. Metrem jechałem ok. 25 minut prosto do stacji Abbesses. W podziemiach sygnał minimalnie się wahał, ale faktycznie – Paryż ma 4G nawet w tunelach! Od 2020 r. cała sieć metra jest pokryta zasięgiem LTE dzięki wspólnemu wysiłkowi czterech operatorów. Rzeczywiście, przez większość czasu pod ziemią mogłem przeglądać wiadomości i mapę. Po wyjściu z wagonu na stacji Abbesses telefon momentalnie wskoczył na „5G” – pewnie w okolicy była stacja bazowa.
Pierwszym punktem była słynna ścianka „Le Mur des Je t’aime” tuż przy wyjściu z metra. Samotny w Paryżu, ale otoczony setkami „Kocham Cię” wypisanych w 311 językach – zrobiło to na mnie wrażenie. Zrobiłem sobie selfie na tle niebieskich płytek z polskim „Kocham Cię” i… od razu wysłałem je rodzinie na WhatsAppie (ku ich uciesze). Internet śmigał bez problemu, zdjęcie poszło błyskawicznie. Stamtąd ruszyłem w górę urokliwą uliczką Yvonne Le Tac. Choć byłem sam, czułem jakbym szedł scenografią filmową – wszak Montmartre to plan wielu filmów. Przypomniałem sobie „Amelię”, której akcja toczyła się w tych zaułkach; mijając Cafe des 2 Moulins (kultową kawiarnię z filmu) aż musiałem przystanąć na szybką kawę espresso. Płatność telefonem? Oczywiście, zbliżeniowo – w ułamku sekundy, jak w Polsce. Paryż naprawdę jest smart.
Pod wieczór dotarłem pod Bazylikę Sacré-Cœur – białą perłę na szczycie wzgórza. Wjechałem na górę krótkim funikularem (wygodnie, bo obowiązuje zwykły bilet metro, uniknąłem wdrapywania się po ok. 200 schodach). Przed wejściem zerknąłem na telefon – 5G dalej obecne, 3 kreski. Postanowiłem zrobić mały eksperyment: transmisja na żywo na Facebooku z panoramicznym widokiem na Paryż. Zacząłem livestream, pokazując rozległą panoramę: w oddali majaczyła wieża Eiffla, gdzieś po lewej wyróżniał się wieżowiec Montparnasse. Ku mojemu zaskoczeniu transmisja przebiegała płynnie, bez zacięć! Widoki z Sacré-Cœur zapierały dech, a ja mogłem dzielić tę chwilę ze znajomymi online. W samej bazylice spędziłem chwilę w ciszy (tu oczywiście telefon poszedł na tryb samolotowy, by nie zakłócać spokoju tego miejsca – to też część odpowiedzialnego podróżowania).
Po wyjściu zagłębiłem się w Place du Tertre, tętniący życiem placyk artystów. Dałem się namówić jednemu z malarzy na szybką karykaturę – ot, pamiątka z mojej solowej wyprawy. Muszę przyznać, że siedząc kilkanaście minut pozując, wykorzystałem moment żeby sprawdzić pocztę firmową (to już zboczenie zawodowe…). Mail z Polski z dużym załącznikiem? Żaden problem – pobrałem PDF 5 MB w parę sekund na 4G, które tu wskoczyło (ludzie dookoła zasłaniali anteny i internet 5G chwilowo zniknął, ale spadek do 4G+ był praktycznie nieodczuwalny).
Około 18:00 zacząłem wracać w stronę hotelu. Złapałem metro linii 12 z Pigalle do Pasteur (stacja koło hotelu). W porze kolacji okolica Montparnasse oferuje mnóstwo knajpek. Skusiłem się na słynną Rue du Montparnasse, znaną z bretońskich naleśnikarni – samotny podróżnik też zasługuje na pyszności! Wybrałem polecaną Crêperie de Josselin. Tu przydała się drobna aplikacja tłumaczeniowa – menu było po francusku, a ja chciałem się upewnić co do składników galettes. Szybkie spojrzenie w Tłumacza Google (działa offline, ale akurat miałem sieć, więc przetłumaczył idealnie skanując tekst aparatem). Zamówiłem galette Complète i lampkę cydru. Mniam! Kolacja solo w Paryżu nie była ani trochę smutna – obserwowałem ludzi za oknem i scrollowałem Twittera, gdzie już zaczęły mi wyskakiwać newsy lokalne (algorytm wyczuł moją lokalizację?). Zobaczyłem np., że następnego dnia w Paryżu zapowiadali jakieś drobne protesty uliczne – cenna informacja, którą wyczytałem na szybko w sieci, mogłem więc ewentualnie omijać te miejsca. Po kolacji wróciłem do hotelu odpocząć – przede mną intensywna niedziela.
Ciąg dalszy:

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.
Powiązane artykuły

Czy lepiej kupić, czy wynająć modem od operatora? Oto wady, zalety i koszty
Planowanie podróży do Paryża…
Najnowsze artykuły

Sprawdziłem subskrypcje, czyli niewidzialny pożeracz budżetu. Jak zabierają krocie?
Planowanie podróży do Paryża…

Gdzie oglądać NBA? Internet, ale nie tylko! Najlepsze sposoby na NBA na żywo
Planowanie podróży do Paryża…
Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%
Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów
To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!
Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!