Wyjazd do Paryża samemu? (3) Jak zorganizować wycieczkę do Disneylandu i nie zwariować
8 sierpnia 2025

Oto dzień, na który cieszyłem się jak dziecko: Disneyland Paris! Choć podróżuję sam, wcale nie zamierzałem odpuszczać sobie wizyty w świecie bajek – po pierwsze uwielbiam parki rozrywki, po drugie to świetna okazja, by sprawdzić, jak sieć wytrzyma w tłumie tysięcy gości, gdzie każdy coś tam w telefonie dłubie (zdjęcia, mapy, aplikacja). Zaplanowałem odwiedzić dwa parki Disneya jednego dnia – misja ambitna, ale wykonalna przy dobrej logistyce.
Już o 7:30 byłem w drodze – najpierw metro 6 do Nation, potem przesiadka na kolejkę RER A prosto do stacji Marne-la-Vallée – Chessy, tuż przy Disneylandzie. W pociągu RER (jechał ok. 45 minut) zasięg mi chwilami zanikał – zwłaszcza pod Paryżem, w tunelach. Jednak gdy tylko skład wyjechał na powierzchnię za obrzeżami miasta, mogłem kontynuować przeglądanie wiadomości. Podczas podróży zrobiłem „rozgrzewkę” z aplikacją Disneyland: sprawdzałem, o której mniej więcej otwierają poszczególne atrakcje i gdzie najpierw pobiec (kto był w parkach Disney wie, że strategia to podstawa – chciałem zaliczyć najpopularniejsze kolejki z minimalnym czekaniem). Aplikacja działała bez zarzutu, odświeżała informacje na bieżąco. W tle słuchałem sobie playlisty Disney’owskich hitów (pobrałem offline kilka utworów na Spotify, by nie drenować transferu przed dniem pełnym użycia internetu).
Wysiadłem z RER przed 9:00 i dołączyłem do tłumu pod bramkami. W Disneyland Park i Walt Disney Studios byłem tuż po otwarciu (około 9:30). Od razu okazało się, że telefon i dobry internet mobilny będzie moim głównym przewodnikiem i organizatorem czasu. Co chwilę sprawdzałem czasy oczekiwania w aplikacji – np. na rollercoaster Crush’s Coaster wskazywało 5 minut, więc popędziłem tam i faktycznie, udało się przejechać na samym początku bez kolejki. Później wskoczyłem na Spider-Man W.E.B. Adventure, gdzie z kolei aplikacja sugerowała ok. 30 min czekania – tu wykorzystałem patent Single Rider (osobna kolejka dla pojedynczych osób), o którym dowiedziałem się… z bloga internetowego przeczytanego przed wyjazdem. Stojąc już w parku, szybko przypomniałem sobie szczegóły tego tipa wyszukując hasło “Disneyland single rider list” – po chwili miałem listę atrakcji z tym udogodnieniem. Kolejny raz internet w telefonie pozwolił mi elastycznie modyfikować plan dnia: gdy widziałem, że gdzieś kolejka rośnie, zostawiałem to na później i szedłem tam, gdzie akurat było luźniej.
Muszę pochwalić infrastrukturę sieciową Disneylandu – mimo tysięcy ludzi na relatywnie niewielkiej przestrzeni, internet mobilny działał przez większość czasu przyzwoicie. Rano łapałem 5G, później w ciągu dnia bywało różnie (czasem spadało do 4G, zapewne gdy sieć się obciążała). Tylko raz czy dwa – w głębi budynku przy atrakcji Piraci z Karaibów – straciłem całkiem zasięg, ale to w podziemnych częściach, więc zrozumiałe. Ogólnie mogłem na bieżąco wrzucać relacje na Insta: uśmiech od ucha do ucha po przejażdżce kolejką Big Thunder Mountain, filmik z paradą Disneyowskich postaci o 15:30 (udało mi się ją nagrać i udostępnić niemal w czasie rzeczywistym, choć tu przyznam – podczas parady sieć trochę zwolniła, bo mnóstwo osób streamowało i wysyłało live’y jednocześnie). Mimo to, klip z Myszką Miki machającą do tłumu pojawił się na moim IG z minimalnym opóźnieniem.
To już syndrom czasów. Wszyscy ładują urządzenia z internetem

W porze lunchu zatrzymałem się na posiłek w Stark Factory (to taka futurystyczna stołówka z pizzą w strefie Avengers Campus). Tam zauważyłem ludzi masowo korzystających z gniazdek – wyciągali powerbanki, kable, ładowali telefony. Disneyland to wymagające środowisko dla baterii: zasięg jest słaby, ciągłe korzystanie z aplikacji, robienie zdjęć, nagrywanie w 4K, do tego nieustanne przełączanie się między stacjami bazowymi podczas przemieszczania się po parku. Mój telefon po połowie dnia był już na ok. 40%, więc też podłączyłem go do własnego powerbanka podczas jedzenia. Transfer danych od rana wyniósł około 1 GB (głównie przez media i mapy) – w sumie niewiele, jak na tak intensywne używanie, bo wiele rzeczy (np. mapkę parku) aplikacja miała w cache. W trakcie posiłku zerknąłem jeszcze na nowości – dostałem SMS z mojego biura podróży przypominający o jutrzejszej zbiórce na wyjazd do Wersalu (miałem wykupiony zorganizowany transfer). Miło, że takie rzeczy dostaję na roaming bez kosztów.
Sprawdź, jakie są obecnie najlepsze oferty internetu wg platformy PanWybierak.pl.

65.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
50 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.01 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
300 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

Router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

49.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny do 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
40 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

64.90 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
120 Mb/s
Modem WiFi
1 zł/akt.

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet stacjonarny do 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
100 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

29.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
1000 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

64.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi
Nie używaj internetu mobilnego na mapę Google – ściągnij ją wcześniej!

Popołudnie spędziłem w głównym Disneyland Park, zaliczając kolejne kultowe atrakcje. Tutaj również nie rozstawałem się z telefonem: albo robiłem zdjęcia (ach, ten bajkowy zamek Śpiącej Królewny – trudno się powstrzymać od pstrykania co krok!), albo sprawdzałem mapę w aplikacji (park jest duży i łatwo ominąć coś fajnego bez mapy). Na szczęście aplikacja działa offline dla mapy – wymaga internetu tylko do aktualizacji czasów i rezerwacji. Po 18:00 usiadłem na chwilę, by dać odpocząć nogom. Z ciekawości otworzyłem przeglądarkę i sprawdziłem wiadomości z Polski – musiałem nadrobić co tam się dzieje na świecie (to już trzeci dzień mojej podróży). Szybki rzut oka na portal informacyjny – wszystko ładowało się normalnie, czyli poziom sygnału wciąż ok. Pomyślałem, że mamy czasy, gdy w środku bajkowej krainy mogę czytać na żywo o poważnych sprawach ze świata – trochę surrealistyczne, ale tak wygląda bycie connected non-stop.
Wisienką na torcie dnia był wieczorny pokaz fajerwerków Disney Illuminations o 22:30. W oczekiwaniu na show zebrał się ogromny tłum przed zamkiem. Stanąłem w miarę z przodu, w tłoku. W tym momencie zauważyłem jedyny poważniejszy zgrzyt internetu: gęsty tłum spowodował przeciążenie sieci, telefony dookoła działały wolniej. Próbowałem wysłać zdjęcie rozświetlonego zamku tuż przed pokazem – kręciło się i kręciło… dopiero za parę minut poszło. Cóż, nic dziwnego – kilkanaście tysięcy ludzi w jednym miejscu robi swoje. Gdy tylko fajerwerki się skończyły, natychmiastowo wszyscy wyciągnęli telefony, by złapać sygnał i pewnie zamówić Ubera czy sprawdzić ostatnie pociągi. Ja również zerknąłem na aplikację RATP: pokazywała godziny odjazdów RER i ostatnich kursów metra w Paryżu. Miałem jeszcze zapas czasu, ale wolałem być na bieżąco.
Około 23:00 wraz z rzeką ludzi ruszyłem w stronę stacji RER. Tutaj skorzystałem z latarki w telefonie, by nie zgubić nic podczas przepychania się (przy okazji widziałem, że komórkowe latarki stworzyły cały świetlisty korowód w ciemności – wszyscy dzisiaj mają smartfony). Podróż powrotna minęła bez przeszkód. W wagonie RER było ciasno, ale udało mi się nawet wysłać kilka wiadomości na Telegramie do znajomych: “Jestem po całym dniu w Disneylandzie, nogi wchodzą w…, ale było warto!”. Dotarłem do hotelu przed 1:00 w nocy. Bilans dnia: bateria telefonu dojechała do 15% (dzięki powerbankowi dała radę), transfer danych 2 GB zużyte (głównie media wrzucane dla znajomych), zero kosztów dodatkowych. To lubię! Padłem na łóżko, śniąc pewnie o Myszce Miki machającej mi na pożegnanie.

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.
Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%
Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów
To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!
Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!