Muzyka przez internet czy na winylu? Sprawdziłem to na przykładzie dwóch płyt
22 września 2025

Zanim zanurzyłem się w dźwiękowe detale, musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie: co tak naprawdę daje mi streaming, a co zapewnia winyl? W dobie muzyki cyfrowej to chyba najbardziej podstawowa zagwozdka. Z jednej strony mamy usługi w rodzaju Spotify, Tidala czy Apple Music, które oferują natychmiastowy dostęp do milionów utworów. Z drugiej – czarne (albo kolorowe) krążki, które trzeba wyjąć z okładki, położyć na talerzu, ostrożnie opuścić ramię z igłą i… cieszyć się analogową ucztą.
Postanowiłem porównać obie drogi, korzystając z dwóch kultowych płyt zakupionych w Empiku: limitowanej, niebieskiej edycji albumu „Brothers in Arms” Dire Straits i reedycji „Koncertu w Pompejach” Pink Floyd. Efekt?
Jak działa streaming – dlaczego bitrate ma znaczenie?
Przystępując do porównania, spojrzałem na specyfikację usług streamingowych. Najpopularniejszy Spotify w wersji premium używa kompresji Ogg Vorbis i oferuje strumień 320 kb/s, co w praktyce jest pewną stratą jakości względem oryginalnego nagrania. Tidal w planie HiFi serwuje pliki FLAC 16/44,1 kHz, a w droższym HiFi Plus – nagrania hi‑res 24 bit/96 kHz i MQA. Apple Music i Amazon Music poszły jeszcze dalej, udostępniając utwory w standardzie ALAC/FLAC do 24 bit/192 kHz. Te cyfrowe parametry mówią o tym, ile danych „upakowano” w każdą sekundę muzyki i jak szerokie jest pasmo przenoszonej informacji. Jeśli łącze internetowe jest stabilne, streaming hi‑res oferuje dźwięk niemal identyczny jak z płyty CD, a w niektórych przypadkach – potencjalnie „gęstszy”.
Jednocześnie w codziennym użytkowaniu bardzo wiele zależy od infrastruktury. Wysokie bitrate mogą dusić się na słabym łączu Wi‑Fi, co objawia się buforowaniem i spadkiem jakości w czasie rzeczywistym. Do wykorzystania pełnego potencjału hi‑res potrzebny jest też porządny przetwornik cyfrowo‑analogowy (DAC) oraz słuchawki lub kolumny, które potrafią oddać drobne niuanse – inaczej inwestycja w droższy plan serwisu streamingowego mija się z celem. Tak czy inaczej streaming ma jedną niepodważalną zaletę: pozwala zabrać całą kolekcję muzyki w kieszeń i cieszyć się nagraniami w drodze, w biurze czy na kanapie, bez konieczności posiadania głośnego odtwarzacza.
Zobacz również: Ranking najlepszych ofert internetu w tym miesiącu – oto propozycje wybrane przez zespół PanWybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
50 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.01 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
300 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

Router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

49.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
40 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

64.90 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
120 Mb/s
Modem WiFi
1 zł/akt.

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet stacjonarny do 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
100 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

29.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
1000 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

64.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi
Winyl – czyli czego nie da się zapisać cyframi
Analizując winyl, warto spojrzeć na niego jako na nośnik analogowy. W przeciwieństwie do pliku FLAC, w którym dźwięk opisany jest liczbami, rowek płyty winylowej stanowi fizyczną reprezentację fali dźwiękowej. Obrazowo mówiąc – igła gramofonowa „czyta” wibracje, które powstały przy nagraniu instrumentów w studiu. Taka technologia niesie ze sobą naturalne ograniczenia: dynamika to zwykle 60–70 dB, a więc mniej niż w formacie cyfrowym (płyta CD oferuje 96 dB, hi‑res potrafi przekroczyć 120 dB). Winyl wprowadza też szumy i trzaski, generowane przez obroty talerza i drobne defekty powierzchni płyty. Co ciekawe, wielu melomanów traktuje te „wady” jako atut; mówią o analogowym cieple, gęstym basie i przyjemnym, nieco miękkim charakterze brzmienia.
Kolejną sprawą jest sprzęt. Gramofon, wkładka, przedwzmacniacz, wzmacniacz i kolumny – każdy z tych elementów może znacząco zmienić brzmienie. Podstawowy gramofon z marketu sprawi, że z winyla usłyszymy raczej biedną namiastkę analogowej magii. Dopiero zainwestowanie w lepszą wkładkę, porządny napęd z precyzyjnym talerzem i odpowiednią kalibracją otwiera drzwi do świata, w którym analog może konkurować z hi‑res. Do tego dochodzi kwestia masteringu i pressingów. Nie wszystkie winyle brzmią tak samo; niektóre powstają z taśm cyfrowych, inne z oryginalnych analogowych nagrań. Limitowane edycje, takie jak niebieski „Brothers in Arms”, często mają własny mastering, który potrafi zaskoczyć w porównaniu do wersji streamingowej.
Album 1: Dire Straits – „Brothers in Arms” – starcie niebieskiego winylu z hi‑res

„Brothers in Arms” Dire Straits to płyta szczególna – była jednym z pierwszych albumów nagrywanych w pełni cyfrowo. Oznacza to, że oryginalny zapis powstał na cyfrowej taśmie Sony 24 bit/48 kHz i dopiero później przetłoczono go na winyl. Wersja streamingowa, którą odpaliłem w Tidal HiFi, brzmi niewiarygodnie czysto: gitary Knopflera wybrzmiewają z niezwykłą przestrzenią, solówki lśnią, perkusja jest szybka i dynamiczna, a dźwięki zawieszone są w powietrzu. Słuchając „Money for Nothing” w hi‑res, czułem się tak, jakbym siedział w studio – zero szumów, każdy detal na swoim miejscu.
Wersja winylowa, zwłaszcza limitowana niebieska edycja z Empiku, jest jednak intrygująca. Już na pierwszy rzut oka widać, że to wydanie premium – gruby winyl 180 g w kolorze niebieskim. Po położeniu krążka na talerz usłyszałem bas z nieco innym charakterem – bardziej „okrągły”, z dłuższym wybrzmieniem. Średnica była cieplejsza, a gitara nabrała miękkiej otoczki. W momentach, gdzie streaming w hi‑res pokazuje ostre kontury, winyl zmiękcza krawędzie. „Brothers in Arms” w wersji analogowej nie tak łatwo przyznaje się do swoich cyfrowych korzeni; czuć tu dbałość o mastering, w którym kompresję dynamiki zastosowano ostrożnie, by dać więcej oddechu nagraniu. W praktyce na normalnym poziomie głośności różnice między streamingiem hi‑res a niebieskim winylem są subtelne. Gdy podkręcimy volume, hi‑res zachowuje czystość, a winyl zaczyna odrobinę się gubić – to właśnie granice dynamiki, o których wspominałem wcześniej.
Album 2: Pink Floyd – „Koncert w Pompejach” – analogowy klimat spotyka cyfrową przejrzystość
Druga płyta, którą przetestowałem, to reedycja koncertu Pink Floyd w rzymskim amfiteatrze w Pompejach. Nagranie z 1971 roku jest specyficzne: surowe brzmienie, brak publiczności, dużo pogłosu. Streaming w hi‑res zaprezentował koncert w krystalicznej odsłonie – każdy pogłos był dokładnie definiowany, gitara Davida Gilmoura miała wyraźne, długie wybrzmienie, a perkusja Nicka Masona była szybka i punktowa. Poruszając suwakiem w apce Tidala, w dowolnej chwili miałem dostęp do całego albumu.
Po przełożeniu igły na winyl przeniosłem się w czasie. Surowość nagrania stała się bardziej namacalna – w cichszych fragmentach słychać było nie tylko pogłos, ale i lekki szum, który w tym kontekście wcale nie przeszkadzał. Było w tym coś autentycznego: naturalne niedoskonałości koncertu nagranego pół wieku temu dodają uroku. Co ciekawe, analogowa reedycja miała trochę pełniejszy bas i mniej przenikliwą górę, co z kolei dawało wrażenie, że wszystko dzieje się w gigantycznej sali koncertowej. Wersja streamingowa była bardziej hi-fi: detaliczna, z jasną barwą i większą separacją instrumentów. Ostateczny wybór będzie zależał od tego, czy wolicie „idealny” zapis, czy autentyczną atmosferę z drobnymi skazami.
Sprzęt ma znaczenie – o konfiguracji, która potrafi zmienić wszystko

Nie byłoby uczciwe oceniać winylu bez wspomnienia o sprzęcie. Gramofony z dolnej półki cenowej, mimo że ładnie wyglądają, potrafią zgubić to, co w analogowym brzmieniu najlepsze. Jakość igły, kalibracja ramienia i wbudowany przedwzmacniacz determinują, czy usłyszymy bas w pełni i czy trzaski będą się pojawiać zbyt często. Jeśli planujecie wejście w świat winyli, warto postawić na markowy gramofon (Rega, Pro-Ject, Audio-Technica), wymienić fabryczną wkładkę na coś lepszego (Ortofon, Nagaoka) i zadbać o odpowiedni przedwzmacniacz. Dopiero wtedy analog ma szansę pokazać, co potrafi.
Z drugiej strony streaming hi‑res wymaga DAC-a klasy co najmniej kilkuset złotych i słuchawek, które potrafią przenieść szeroką scenę i drobne detale. Słuchanie MQA na głośniku Bluetooth z marketu jest jak oglądanie filmu 8 K na starym kineskopie – zwyczajnie nie widać różnicy. W moim teście użyłem DAC-a USB o wysokiej rozdzielczości i planerów, co pozwoliło mi wycisnąć z plików FLAC to, co oferuje studio nagraniowe. Jeśli mamy dobry sprzęt i przemyślane ustawienia, streaming hi‑res potrafi zachwycić neutralnym, nieskażonym brzmieniem.
Emocje i logistyka – czego nie da się zmierzyć bitami
Za każdym odsłuchem stoi coś więcej niż tylko parametry. Winyl to rytuał – wyjęcie płyty z okładki, odkurzenie rowków, delikatne opuszczenie igły, bujanie się do muzyki, przewrócenie krążka na drugą stronę. Tu każde wciśnięcie play jest aktywnością fizyczną. Streaming natomiast to kliknięcie i gotowe; idealne w drodze, podczas gotowania, czy przy pracy na komputerze. Strona praktyczna ma znaczenie: winyl wymaga przestrzeni, cierpliwości i niejednokrotnie droższych inwestycji w sprzęt. Z drugiej strony fizyczny nośnik jest kolekcjonerskim trofeum, które można z dumą postawić na półce, wymieniać się z innymi fanami, a z czasem także odsprzedać.
Ostatecznie największą różnicę w ocenie robi własny nastrój i oczekiwania. W dni, kiedy chcę zanurzyć się w muzyce, czuję, że winyl zmusza mnie do uważniejszego słuchania. Kiedy jestem w ruchu, streaming ratuje mnie, oferując dostęp do całej biblioteki świata. Nie można też pominąć faktu, że abonament na Tidal czy Spotify daje dostęp do setek tysięcy utworów, podczas gdy winyl to pojedynczy album – duży wydatek i świadoma decyzja. Warto więc mieć obie opcje.
Wnioski: z czym zostanę w 2025 roku?
Moje testy pokazały, że zarówno streaming w hi‑res, jak i dobrej jakości winyl mają swoje niepodważalne zalety. Streaming to wygoda, spójność dźwięku i dynamiczny zakres, którego winyl nie dogoni. Winyl to fizyczna interakcja z muzyką, „analogowy charakter”, który trudno zdefiniować liczbowo, oraz unikalne tłoczenia, które mogą brzmieć inaczej niż pliki hi‑res. Na przykładzie niebieskiego „Brothers in Arms” i „Koncertu w Pompejach” przekonałem się, że remastery i wydania potrafią zmienić wszystko – nie ma jednej odpowiedzi, co brzmi lepiej.
Dlatego nie zamierzam wybierać tylko jednego źródła. W 2025 roku streaming w moim życiu pozostanie podstawą – z łatwością odkryję nową muzykę i zabiorę ją wszędzie. Jednak płyty winylowe, zwłaszcza takie perełki jak limitowane edycje, będą lądować na półce jako ulubione albumy do wieczornych seansów w domowym salonie. Takie połączenie zapewnia mi najlepszy balans między wygodą a analogową magią. Jeśli macie wątpliwości, spróbujcie powtórzyć mój eksperyment – kupcie swój ulubiony album na winylu, porównajcie z streamingiem, i sami zdecydujcie, co brzmi lepiej w waszych uszach.

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.
Powiązane artykuły

Stworzyłem w domu odrębne pasma internetu dla siebie, dzieci i gości. A oto wnioski
Jak działa streaming…
Najnowsze artykuły

Światłowód obowiązkowy w każdym nowym domu jednorodzinnym. Tak zmienia się prawo
Jak działa streaming…
Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%
Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów
To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!
Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!