Ładowanie smartfona może zająć skromne 15 minut

Smartfony stały się już naszymi komunikatorami, portfelami, aparatami fotograficznymi i przenośnymi ekranami do oglądania telewizji przez internet czy innej rozrywki VOD. Efekt to ciągły problem: rozładowana bateria. Wkrótce się to zmieni. Ładowanie smartfona będzie zdecydowanie szybsze – firmy azjatyckie już wdrażają rozwiązania pozwalające na naładowanie telefonu w zaledwie kwadrans. 

Ładowanie smartfona szybciej niż kiedykolwiek wcześniej ma być przede wszystkim symbolem produktów marki Vivo IQ OO. Firma stworzyła system ładowania, który określa jako Super Flash Charge 120W. I zdecydowanie nie jest to zabieg czysto PR-owy. Zastosowana przez IQOO technologia powoduje, że urządzenie, które ma baterię o pojemności 4000 mAh ładuje się – do pełna! – w zaledwie 15 minut. W praktyce więc, w każdym dowolnym miejscu będzie można doładować smartfon tak, by wytrzymał nawet kilka bardzo intensywnych godzin. Wrażenie robią również statystyki pokazujące ładowanie smartfona nie do końca, ale np. do poziomu 50 proc. – tak, by chociażby zabrać go szybko na trasę rowerową bez obaw o to, że rozładuje się w trakcie, co skończy się brakiem mapy. Takie ładowanie potrwa w przypadku modelu iQ OO zajmie skromne pięć-sześć minut. 

Szybkie ładowanie smartfona to już wyraźny trend

Nie ma wątpliwości – błyskawiczne dodanie energii smartfonowi staje się priorytetem producentów. W sytuacji, gdy odbiorcy masowo używają urządzeń do wszystkiego poza zwykłą komunikacją, na rynku wygrają te marki, które wyróżniają się dodatkową korzyścią dla użytkownika – a takim będzie szybkie ładowanie smartfona. 

Już wcześniej testy efektywności wprowadzał Samsung czy Oppo. Obie marki dość ostrożnie podchodzą do kwestii ładowania ze względu na brak pewności, jak smartfony zareagują na na tak szybkie działanie ładowarki. Producenci, nauczeni historiami o nagle wybuchających urządzeniach czy pożarach generowanych przez telefony pozostawione na noc w ładowarce są dziś wyjątkowo ostrożni. 

Warto w tym kontekście spojrzeć na zapowiedzi marki Oppo, które zakłada, że wkrótce wprowadzi na rynek nowość – ładowanie 125W. Dla porównania: jeśli spojrzeć na maksymalne parametry kilku znanych marek, trudno nie zauważyć przepaści tych wyników. Apple – np. w iPhone X czy wersji 11 – zapewnia maksymalnie 18W. Samsung Galaxy S20 Ultra to 45W. Większość innych modeli ogranicza się do poziomu 15-30W. Najmocniejsze modele Oppo dotychczas graniczyły z wartością 65W. 

A przecież, patrząc np. na Samsunga Galaxy S20 trzeba pamiętać, że wynik, którym się aktualnie szczyci to efekt specjalnego zasilacza tego producenta – a nie uniwersalnego okablowania. Adapter jest również wyposażony w grubszy niż przeciętny kabel USB-C umożliwiający osiągnięcie tej ponadprzeciętnej, maksymalnej stawki ładowania. Zwykłe S20 i S20+ obsługują prędkości ładowania na poziomie 25W. Patrząc na te parametry, wizje Azjatów ładujących telefony w kilkanaście minut wyglądają na prawdziwą rewolucję.

Piotr Romanowski

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.