Kupiłem wzmacniacz sygnału Wi-Fi do mieszkania. Warto – co za różnica!
14 września 2025

Czy słaby sygnał Wi-Fi potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi? Mnie na pewno – zwłaszcza gdy domowe biuro zamieniło się w strefę offline. Przez wiele tygodni męczyłem się z faktem, że w moim mieszkaniu są miejsca, gdzie internet zamiera. Netflix w sypialni przycinał się co kilka minut, wideorozmowy na balkonie rwały, a telefon magicznie tracił zasięg, gdy tylko oddaliłem się od routera w salonie.
W końcu powiedziałem: dość tego. Zdecydowałem się na zakup wzmacniacza sygnału Wi-Fi do mieszkania i… co za różnica! Poniżej moja historia – od frustracji, przez techniczne potknięcia, aż po pełny zasięg Wi-Fi w każdym kącie czterech ścian.
Martwe strefy Wi-Fi w moim mieszkaniu. Ależ to irytuje!

Mieszkam w typowym M, gdzie router stoi w przedpokoju obok gniazdka telefonicznego. Niestety, już w sypialni za ścianą sygnał Wi-Fi był tak słaby, że smartfon łapał ledwie jedną kreskę. Martwe strefy stały się moją zmorą – dokładnie tam, gdzie chciałem obejrzeć film czy popracować, sieć znikała. Próbowałem przestawiać router, kombinować z ustawieniem anten, a nawet stosować opisywany w internecie trik z folią aluminiową (tak, byłem zdesperowany). Bez skutku.
Tymczasem producenci sprzętu sieciowego obiecują cuda – np. TP-Link zachęca hasłem, że ich extender „tchnie życie w martwe strefy Wi-Fi”, wzmacniając sygnał i poszerzając zasięg tam, gdzie wcześniej nie sięgał. Brzmi pięknie, prawda? Postanowiłem to sprawdzić na własnej skórze. I efekt – muszę przyznać – mnie zaskoczył.
Zobacz również: Jakie są najlepsze obecnie oferty internetu? Oto zestawienie opracowane w tym miesiącu przez analityków PanWybierak.pl.

65.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
50 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.01 zł
miesięcznieInternet światłowodowy do 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
300 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

Router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

49.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
40 Mb/s
Modem WiFi
4,99 zł/mies.

router Wi-Fi

64.90 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
120 Mb/s
Modem WiFi
1 zł/akt.

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

65.00 zł
miesięcznieInternet stacjonarny do 600 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
600 Mb/s
Wysyłanie
100 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

29.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 1 Gb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
1000 Mb/s
Wysyłanie
1000 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

75.00 zł
miesięcznieInternet światłowodowy 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi

Prezenty tylko na panwybierak.pl

64.99 zł
miesięcznieInternet stacjonarny 300 Mb/s
Zobacz więcejLimit danych
bez limitu
Pobieranie
300 Mb/s
Wysyłanie
25 Mb/s
Modem WiFi
w cenie

router Wi-Fi
Nowy gadżet: wzmacniacz TP-Link (Wi-Fi 6 na ratunek)
Po researchu wybór padł na TP-Link RE505X AX1500, dwupasmowy wzmacniacz sygnału Wi-Fi 6. Dlaczego akurat ten? Uznałem, że skoro już kupuję sprzęt, to niech będzie w miarę przyszłościowy – standard Wi-Fi 6 eliminuje opóźnienia i „lagi”, obiecuje większą przepustowość i obsłuży więcej urządzeń jednocześnie. Model RE505X oferuje łączną prędkość do 1,5 Gbps (konkretnie do 1201 Mb/s w paśmie 5 GHz oraz 300 Mb/s w 2,4 GHz), czyli znacznie więcej niż potrzebuję na moim łączu, ale zapas mocy brzmi dobrze. Urządzenie ma dwie zewnętrzne anteny, jeden port Gigabit Ethernet i może pracować także jako punkt dostępowy – wystarczy podpiąć kabel sieciowy, a zamieni się w dodatkowy nadajnik Wi-Fi. Co ważne dla mnie, RE505X wspiera też technologię OneMesh, dzięki czemu w przyszłości mogę go zintegrować z kompatybilnym routerem TP-Link i mieć jednolitą sieć Mesh w całym domu. Brzmi jak idealne lekarstwo na moje bolączki. Zamówiłem, kurier przywiózł następnego dnia – pora na test w praktyce.
Instalacja – miało być łatwo, a wyszło… jak zwykle

Producent zapewnia, że instalacja wzmacniacza to kwestia kilku minut. W instrukcji obsługi czytam, że można „natychmiast połączyć extender z routerem, naciskając przycisk WPS na routerze, a potem na wzmacniaczu”. WPS (Wi-Fi Protected Setup) to taki magiczny guzik, po wciśnięciu którego urządzenia sieciowe automatycznie się ze sobą łączą. Brzmi super – pomyślałem – zrobię tak, będzie z głowy.
Włożyłem wzmacniacz TP-Link do gniazdka blisko routera, dioda zasilania zaświeciła na zielono. Nacisnąłem przycisk WPS na routerze, a następnie rozejrzałem się za przyciskiem WPS na extenderze… i tu niesppodzianka. Gdzie on właściwie jest? Próbowałem zlokalizować na obudowie choćby mały napis „WPS” albo ikonkę dwóch strzałek w kółko. Oglądam boki, górę, dół – nic z tego. Nie ma przycisku WPS! Później okazało się, że w moim modelu przycisk WPS faktycznie istnieje, ale jest zintegrowany z obudową i nieoznaczony – jednak wtedy żyłem w błogiej nieświadomości. Przez dłuższą chwilę stałem zdezorientowany, a router mrugał do mnie, jakby pytając czemu nic się nie dzieje. Cóż, plan A zawiódł. Skoro nie mogłem użyć WPS (bo albo go nie było, albo nie potrafiłem znaleźć), musiałem przejść na tradycyjną konfigurację.
Plan B: konfiguracja przez aplikację – pierwsze schody
Na szczęście producenci – chwała im; świetny ruch! – przewidzieli alternatywy. Są trzy metody konfiguracji: przez WPS, przez aplikację mobilną lub przez przeglądarkę WWW. Skoro WPS odpadło, sięgnąłem po aplikację TP-Link Tether na smartfona. To oficjalna apka, która w założeniu ma ułatwić zarządzanie wzmacniaczem – intuicyjny interfejs, szybkie wykrywanie urządzenia itp. (TP-Link chwali się zresztą, że dzięki Tether konfiguracja i zarządzanie extenderem to pestka). Brzmi dobrze, więc do dzieła:
- Krok 1. Z Google Play pobrałem aplikację TP-Link Tether i zainstalowałem na telefonie.
- Krok 2. Włożyłem wzmacniacz do gniazdka (był już wpięty koło routera) i upewniłem się, że dioda zasilania świeci.
- Krok 3. W telefonie wyłączyłem transmisję danych komórkowych (to ważne, bo przy pierwszej próbie tego nie zrobiłem – o czym za chwilę). Następnie w ustawieniach Wi-Fi znalazłem nową sieć o nazwie
TP-Link_Extender
i do niej się podłączyłem. To właśnie tymczasowa otwarta sieć tworzona przez extender w trybie konfiguracji. - Krok 4. Uruchomiłem aplikację Tether. Apka od razu wykryła mój nowy extender RE505X i poprosiła o ustawienie hasła administratora (to hasło do panelu zarządzania wzmacniaczem, nie hasło do Wi-Fi). Wpisałem jakieś łatwe do zapamiętania.
- Krok 5. Aplikacja przeprowadziła mnie przez krótki kreator konfiguracji. Z listy dostępnych sieci wybrałem moją domową sieć Wi-Fi, tę z routera, która wymaga wzmocnienia. Wpisałem do niej hasło (to samo, które wpisuję normalnie łącząc się z Wi-Fi).
- Krok 6. Nacisnąłem „Połącz”. Extender chwilę myślał, po czym diody na urządzeniu zamrugały wesoło – znak, że połączył się z routerem i zapisał ustawienia. Aplikacja potwierdziła, że konfiguracja zakończona sukcesem.
Brzmi pięknie? To teraz przyznam się, że za pierwszym razem się nie udało. Gdy po raz pierwszy próbowałem konfiguracji przez aplikację, zapomniałem wyłączyć w telefonie transmisji danych komórkowych. W rezultacie, w trakcie logowania do wzmacniacza pojawił się komunikat „Logowanie nie powiodło się” i wszystko stanęło w miejscu. Telefon z jakiegoś powodu przełączył się z sieci extendera na LTE (pewnie dlatego, że extender nie miał jeszcze dostępu do internetu, więc Android uznał Wi-Fi za podejrzane i przeskoczył na dane mobilne). Morał z tego: wyłączcie dane mobilne podczas konfiguracji, żeby sprzęty się nie pogubiły.
Na szczęście za drugim podejściem poszło zgodnie z planem. Dla pewności zresetowałem extender do ustawień fabrycznych (małym przyciskiem Reset z boku obudowy, przytrzymanym przez ok. 1 sekundę – diody wtedy zgasły i urządzenie zrestartowało się). Potem powtórzyłem kroki 1-6 powyżej, już z wyłączonym LTE, i tym razem Tether skonfigurował wzmacniacz bez protestów. Gdy zobaczyłem komunikat o pomyślnym połączeniu z siecią domową, odetchnąłem z ulgą.
Alternatywa? Gdyby aplikacja nadal sprawiała problemy, jest jeszcze plan C – konfiguracja przez przeglądarkę internetową. Wystarczy podłączyć się do sieci
TP-Link_Extender
, otworzyć przeglądarkę i wejść na adres http://tplinkrepeater.net (ewentualnie192.168.0.254
– adres domyślny). Pojawi się panel konfiguracyjny TP-Link. Na starcie tworzymy własne hasło do logowania (jak w aplikacji), potem wybieramy sieć Wi-Fi z listy, wpisujemy jej hasło i zatwierdzamy. To dokładnie ten sam proces, tylko w wydaniu webowym. Miałem to w zanadrzu, ale na szczęście obyło się bez tego – aplikacja okazała się wystarczająca.
Niebieska dioda i internet w każdym kącie – działa!
Po pomyślnej konfiguracji nadszedł moment prawdy. Odłączyłem wzmacniacz od gniazdka koło routera i przeniosłem go tam, gdzie miał docelowo pracować – mniej więcej w połowie drogi między routerem a sypialnią, czyli do kontaktu w korytarzu. Taka lokalizacja to złoty środek: extender musi jeszcze łapać dość silny sygnał od routera, by przekazać go dalej. Wtykam urządzenie do gniazdka w korytarzu, czekam chwilę… i jest! Dioda sygnału zaświeciła na niebiesko, co według instrukcji oznacza, że wzmacniacz ma dobry kontakt z routerem i można się cieszyć zasięgiem. Gdy wcześniej dla testu wpiąłem go kawałek dalej, dioda świeciła na czerwono – znak, że za daleko od routera i sygnał za słaby. Fajnie, że producent przewidział taki prosty wskaźnik: nie trzeba zgadywać, czy miejsce jest odpowiednie, bo kolor diody wszystko mówi (niebieski = jest ok, czerwony = trzeba przenieść bliżej).
Teraz moje urządzenia domowe widzą jedną sieć Wi-Fi o tej samej nazwie i haśle co zawsze – extender domyślnie sklonował ustawienia routera, więc dla telefonów i laptopów cała operacja jest niewidoczna. Po prostu Wi-Fi działa w miejscach, gdzie wcześniej umierało. Wchodzę z telefonem do sypialni i… pełny zasięg, streaming w HD bez zająknięcia. Konsola w drugim pokoju? Już nie zrywa połączenia podczas pobierania aktualizacji. Nawet na balkonie mogę spokojnie prowadzić rozmowy video – jak nigdy dotąd.
Żeby nie było zbyt kolorowo: prędkość oczywiście nie jest identyczna jak tuż przy routerze, bo sygnał jest retransmitowany. Ale spadek transferu okazał się niewielki. Tam, gdzie wcześniej miałem 1 Mb/s (o ile w ogóle cokolwiek), teraz mam stabilne 50–100 Mb/s – w zupełności do Netflixa, YouTube’a czy pracy zdalnej. Różnica jest kolosalna – internet w końcu jest, zamiast frustrująco zanikać.
Małe urządzenie, wielka różnica. Czy warto kupić extender?
Przyznam, że początkowo byłem sceptyczny. Wzmacniacz Wi-Fi wydawał mi się zbędnym gadżetem – ot, kolejny „przedłużacz sygnału”, który pewnie niewiele zmieni. Myliłem się. Dla mojego mieszkania TP-Link RE505X okazał się strzałem w dziesiątkę. Rozwiązanie problemu kosztowało mnie ok. 200 zł złotych, ale oszczędziło mnóstwo nerwów. Teraz cała przestrzeń – od przedpokoju po sypialnię i balkon – jest pokryta zasięgiem.
Oczywiście, repeater to nie panaceum na wszystko. Warto pamiętać, że dla dużych domów jednorodzinnych lepszym rozwiązaniem może być system mesh (kilka współpracujących routerów pokrywających dom sygnałem). Jednak do typowego mieszkania w bloku wzmacniacz sygnału w zupełności wystarczy, by zlikwidować „dziury” w Wi-Fi. Ważne jest odpowiednie umiejscowienie urządzenia (pomaga w tym wspomniana dioda oraz zdrowy rozsądek – mniej ścian po drodze tym lepiej) oraz poprawna konfiguracja. Nauczka na przyszłość: jeśli coś nie działa za pierwszym razem, warto sprawdzić, czy nie pominęliśmy jakiegoś drobiazgu (w moim przypadku – wyłączenia transmisji danych przy konfiguracji).
Na koniec dodam, że doceniam małe bonusy: możliwość szybkiej konfiguracji przez aplikację, tryb Access Point, a także ekosystem OneMesh, w którym w przyszłości ten extender może stać się częścią większej, jednolitej sieci. To wszystko sprawia, że czuję się odrobinę bardziej „future-proof”. Jednak najważniejsze jest to, że tu i teraz mój domowy internet po prostu działa tak, jak powinien.

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.
Powiązane artykuły
Najnowsze artykuły
Porównaj najlepsze oferty operatorów
oszczędź nawet 50%
Pan Wybierak – bezpłatna porównywarka najlepszych ofert operatorów
To jedna z najbardziej kompletnych wyszukiwarek, z trafnym dopasowaniem ofert internetu, telewizji kablowej i telekomów do adresu zamieszkania, z której bardzo chętnie korzystają nasi czytelnicy – polecamy!
Pan Wybierak to świetny serwis, dzięki któremu nie tylko poznałem wszystkie możliwe warianty instalacji internetu w moim miejscu zamieszkania, ale także odkryłem naprawdę tanią ofertę. Ogólnie - rewelacja!