Czy Prawo i Sprawiedliwość chce wyłączyć w Polsce internet?

Czytacie Dziennik Gazetę Prawną? Pewnie nie, bo sprzedaż – a zarazem czytelnictwo – gazet w Polsce jest tematem, który lepiej przemilczeć. Może więc uciec Wam ciekawa analiza jednego z ostatnich wydań. A wygląda na to, że rozważane są zapisy prawne, które mogłyby dokonać… wyłączenia serwisu internetowego bez podawania jakiejkolwiek przyczyny. Takie założenia przewiduje projekt nowelizacji ustawy o systemie cyberbezpieczeństwa. Możliwości te miałby minister do spraw informatyzcji. Brzmi groźnie?

Jak miałoby to wyglądać w praktyce? W gestii ministerstwa byłoby polecenie służbowe umożliwiające zablokowanie danej strony lub numeru IP, który ją obsługuje – mieliby to robić, na mocy decyzji administracyjnej, operatorzy internetu w Polsce. A wszystko to bez decyzji sądowej i nawet na okres dwóch lat. W praktyce więc można wyobrazić sobie scenariusz, w którym:

• 1) serwis krytykuje działanie władzy i – zbieżność przypadkowa – opisuje pomysł jako specyficzny
• 2) ministerstwo dochodzi do wniosku, że to niedouszczalne
• 3) urzędnik wydaje decyzję administracyjną dot. ograniczenia dostępu do danego IP/ serwisu
• 4) odbiorcy nie mogą skorzystać z niego przez internet.

Szach-mat; serwis taki nie ma racji bytu, prawda? A założenia te właściwie mogą dotyczyć zarówno strony internetowej jak i np. serwisu społecznościowego czy komunikatora.

Na jakiej podstawie można by wyłączyć internet?

Oczywiście internet bywa źródłem zła, nonsensów, głupoty czy nawoływania do agresji lub krzewienia fake news’ów. Jednak w założeniach, jak cytuje Dziennik Gazeta Prawna, podstawą do blokady mogłyby być:

Względy obronności lub bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa i porządku publicznego.

To opis, który może dotyczyć właściwie wszystkiego. Czyż krytyka osób publicznych lub koncepcji legislacyjnych nie jest formą sprzeciwiania się im – a więc i porządku publicznego? Równie dobrze można np. odłączyć Messenger Facebooka, ponieważ właśnie tam zwołują się kobiety (i nie tylko) protestujący w ramach Strajku Kobiet, który jest przecież zgromadzeniem. A więc uderzałby być może w formę porządku publicznego.

Co więcej: blokada ma działać natychmiastowo. Nie będzie uzasadnień, przekazania sprawy do sądu, jakiejkolwiek informacji. Strona czy komunikator zniknie z internetu. / FOT: Pixabay CC

Piotr Romanowski

Miłośnik wszystkiego, co związane z nowymi technologiami. Kiedyś konsultant w branży telko; dziś działający głównie w sferze oprogramowania, a przy okazji niezmiennie zafascynowany wszystkim, co dotyczy technologii mobilnych oraz znaczenia internetu w codzienności.